piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 12 - Kyle Weisen

  Damien wyszedł z biblioteki i szybko sięgnął po paczkę papierosów, po chwili zaciągał się tytoniem. Skierował się ku wyjściu z budowli Cytadeli Feniksa. Po drodze spotkał Melisę.
- Co tam? - zagadnęła go.
- Nic, po prostu miałem ciężki dzień - powiedział i wyrzucił niedopałek fajka.
- Coś się stało? - zapytała.
- Po prostu uświadomiłem sobie, że Alice kocha Drake'a...
  Melisa złapała go za rękę i razem ruszyli w stronę lasu, po drodze nikogo nie minęli, więc dziewczyna była z tego powodu bardzo zadowolona. W pewnym momencie popchała Damiena na kamienie.
- Co Ty? - chłopak był bardzo zaskoczony zachowaniem Melisy, jednak gdy podniósł wzrok przeraził się. Przed nim pojawił Bicz Szatana, i nagle świat zawirował. Po chwili Damien odzyskał zdolność widzenia, nadal znajdowali się w tym samym miejscu, a tak przynajmniej mu się wydawało.
- Kim jesteś?
- Nie poznajesz mnie - powiedział demon. - Jestem Melisa Orian jako Bicz Szatana.
- Dlaczego? Mel, dlaczego?
- Bo chcę mieć wszystkich jako swoich sługów, ale poza tobą oczywiście. Ty masz specjalne zadanie, będziesz moim mężem, razem zawładniemy całym światem.
- Żartujesz sobie!?
- Nie - powiedziała Melisa i wyczarowała zielone rośliny, które owinęły się wokół rąk chłopaka. - To na wypadek gdybyś zechciał uciec...
- Jesteś stuknięta!
- Och, nie stać Was na nic nowego? Słyszałam to już od tego wilka Drake'a...
- Znikam stąd - powiedział Damien i spróbował wyrwać rośliny z ziemi...
- Haha, próbuj sobie, ale ich nie wyrwiesz, a na dodatek ta roślina wysysa z ciebie moc Władcy Snów.
  Damien spojrzał na swoje prawie przedramię gdzie znajdował się znak Daru Khyrezis. Znak zaczynał słabnąć i zniknąć.
- Gdy znak zniknie ty utracisz swoją moc Władcy Snów i staniesz się zwykłym śmiertelnikiem, a wtedy będę musiała ciebie zabić...
- Melisa, co Ty? - zapytał przestraszony chłopak. 
- Jestem Biczem Szatana, nie oczekuj od mnie litości - powiedziała i odleciała. 
  Damien próbował wyrwać się z uścisku zielonych roślin, ale jego próby okazały się daremne. Gałęzie nie drgnęły ani trochę, a w dodatku jego mocne kolce pokaleczyły dłonie chłopaka. Stracił wiarę na ratunek. Po chwili zaczął padać deszcz i w mgnieniu oka ubrania Władcy Snów przemokły. Ciążyły na nim mokre rzeczy, stawał się coraz słabszy, a roślina ciągle ciągnęła go do dołu. Minęła północ, a chłopak leżał już krzyżem ubabrany w błocie i mokry. Czuł, że jego moc Władcy Snów się skończyła. Nie dał rady nawet podnieść głowy, ręce miał przyszpilone do ziemi, a ulewny deszcz nie miał końca. Damien stracił nadzieję za ratunek.
 Wówczas poczuł czyjeś dłonie na swojej głowie.
- Wszystko dobrze? - usłyszał głos, który raczej należał do kobiety. Był niski, ale bardzo przyjemny i dodający otuchy. 
- Kim jesteś? - wysapał chłopak, a dziewczyna pomogła mu wstać. Nie miał już roślin na rękach, lecz nadal nie czuł swojej mocy Daru Khyrezis.
- Hmm, nazywają mnie Evanlyn - powiedziała dziewczyna i podała mu płaszcz, którym go okryła. Wtedy Damien poczuł napływanie mocy z owego ubrania.
- Proszę, proszę... Ktoś tu mi zabiera męża - Melisa parzyła z oddali na dwójkę uciekinierów. Wzrok co chwila padał na Evanlyn. - Kim jesteś!?
- Nazywają mnie Taschirr Evalnyn - powiedziała dziewczyna i zmieniła się w obok pyłu i zaatakowała Bicza Szatana.

- Uważaj! - krzyknął chłopak, ale dziewczyna już go nie słyszała.
  Ów dziewczyna całkiem nieźle radziła sobie w walce z Melisą. Demon był zdezorientowany w walce, co chwila obłok pyłu się rozmywał i powracał w zupełnie innym miejscu. Po krótkim czasie Melisa była bardzo zmęczona i zdenerwowana walką. Nie dawała sobie rady w walce ze zwykłym obłokiem pyłku. Evalnyn zaatakowała jeszcze raz i przewróciła Bicz Szatana i szybko poleciała do Damien'a.
- Uważaj, zaraz nadejdzie pomoc - usłyszał głos w swojej głowie. - Nie mów i  mnie...
  Chłopak chciał coś powiedzieć, lecz nagle osłab i padł na mokrą ziemię. Ocknął się po chwili, a przynajmniej mu się tak wydawało. Był dzień, i słońce wysuszyło ziemię i ubrania chłopca. Podniósł głowę, lecz piorunujący ból głowy zaatakował go. Z wielkim trudem wstał i zobaczył jak Alice walczy z Melisą. Po chwili podbiegli do niego Vidom Mazcet oraz Arkus Boolf. 
- Wszystko dobrze?- zapytali niemalże jednocześnie.
- A..A..Alice - wysapał i znów padł na ziemię, lecz w porę złapał go Arkus i podtrzymał.
  Mistrzyni Daru Khyrezis nie miała problemu w walce z demonem, dominowała. Melisa zmęczona po walce z Taschirr'em Evanlyn i nieudolnych próbach zaczynała się denerwować.
- Coś słabo Ci idzie - skwitowała Alice i znowu rzuciła w kierunku dziewczyny kulę czerwonego ognia. 
- Chyba Ci - odparowała Melisa i zaatakowała z powietrza. Przewróciła mistrza na ziemię i zaczęły się szarpać i ciągać, ale to jednak czerwonowłosa wyszła z walki górą. 
- Giń nędzna odnogo piekła - powiedziała i rzuciła w jej kierunku kulę niebieskiego ognia. Melisa zawyła i zniknęła. Alice szybko podbiegła do Damiena.
- Wszystko dobrze? - spytała przerażona. - Jak Ty wyglądasz?
- Te rośliny chyba odebrały mi moc Władcy Snów - powiedział Damien i stracił przytomność...

  Irina i Tack Wrott czekali na Radę Mistrzów Khyrezis tuż przy wejściu przy cytadeli. Kobieta bardzo się denerwowała, bo uważała, że Alice ma dar, o którym nie chce nikomu powiedzieć, ale Irina domyślała się o co chodzi...
  Po chwili pojawili się mistrzowie, Arkus zmieniony w słonia niósł na sobie nieprzytomnego Damiena. Oboje zaraz podbiegli szybko do nich. 
- Co z nim? - zapytała.
- Rosenne, rośliny Rosenne - wyjaśnił Vidom. - Przyszpiliła go do ziemi roślinami, które...
- Wysysają moc człowieka? - spytał Tack.
- Tak - oznajmił Mistrz Władców Snów.
- Biedny chłopak - powiedziała Irina i podeszła do słonia, gdzie Alice za pomocą daru zdejmowała Damiena. 
  Wtedy usłyszeli złowieszczy śmiech i ujrzeli Bicz Szatana, który leciał w ich stronę. Jednak nie zaatakował ich, a porwał Damiena.
- DAMIEN! NIE! - krzyknęła Alice i rzuciła się w pogoń za demonem.
- Czekaj! - krzyknął Vidom.
- Nie to Wy czekajcie - powiedziała Irina. - Ostrzeżcie wszystkich w Cytadeli Feniksa, ja pomogę dziewczynie...
  Melisa porwała chłopaka w te same miejsce co wcześniej. Ułożyła go na ziemi, lecz już tym razem nie użyła roślin Rosenne. 
- Mój kochany - powiedziała i pocałowała go w czoło. Poczuła wówczas ciemną moc kłębiącą się w jego ciele. Szybko odeszła od niego i rozejrzała się po okolicy, i zobaczyła jak Alice wraz z jakąś blondyną biegną w jej stronę.
- Czyżby dwie ofiary za jednym razem? - zapytała wyniośle. 
- Chciałabyś - powiedziała starsza kobieta. - Wiesz kim jesteś?
- Hmm, no niech pomyślę - Melisa udała, że zastawia się chwilę. - Kolejną moją ofiarą?
- Nazywam się Irina Wrott i jestem jedynym żyjącym Upadłym Aniołem i tak się składa, że jestem doskonałym remedium na takie demony jak Ty.
- Och, to takie słodkie.
  Irina przemieniła się w Upadłego Anioła, była to kobieta w długiej białej sukni z równie długimi falującymi włosami. Była potężna, była największą istotą magiczną żyjącą na świecie. Zaatakowała Bicz, który był zszokowany tym ruchem. Irina atakowała bardzo szybko, wystrzelając z dłoni złotymi płomieniami, których Melisa nie był w stanie odbić. Walka była bardzo zacięta, dziewczyny ciągle się atakowały i walczyły na równym poziomie. Melisa wycieńczona po pozostałych bojach nie była tyle samo mocy co Irina, która wyglądała tak groźnie mimo tego niemalże wieczorowego stroju. Była Upadłym Aniołem, największą istotą magiczną na świecie, jednak po chwili Melisa wyjęła sztylet z kieszeni i wbiła go w pierś anioła, który zniknął. 
- Hmm, czyżbyś tylko Ty została do zabicia? - zapytał ironicznie demon i podszedł do Alice, która przez cały czas przytulała nieprzytomnego chłopaka.
- Nie pozwolę go zabrać, prędzej sama zginę - powiedziała dziewczyna.
- Szkoda, wielka szkoda...
- Daruj sobie - powiedziała Alice.
  W tym samym czasie dało się słyszeć dzwon z cytadeli, dzwon ostrzegający przed Biczem Szatana.
- Chyba mnie wzywają do miasta - oznajmiła Melisa i rzuciła kulą ognia w mistrzynię, która ją odbiła. - Śmiesz się bronić!?
  Ponownie rzuciła kulą ognia, jednak tym razem wycelowała w Damiena. Ciało chłopaka zajęła się ogniem, a demon odleciał.
- Damien! Damien! - krzyczała dziewczyna i próbowała ugasić pożar na ciele Władcy Snów. - DAMIEN!
  Alice poczuła, że jej próby się złudne, Damien nie żył. Jego ciało nie reagowało nawet na ogień, Damien umarł... Łzy poleciały po jej twarzy, łkała cały czas tuląc do siebie ciało chłopaka.
- Damien - powiedziała. - Damien nie możesz... nie ... możesz mi tego zrobić, nie możesz zginąć...
  Dotknęła palcami ciała chłopaka, z których wystrzeliły niewielkie białe płomienie, które przenikały ciało mężczyzny. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje, ale nadal trzymała palce na jego ciele aż płomienie zniknęły, wówczas Damien otworzył oczy i się uśmiechnął...
- To cud, że on przeżył - chłopak usłyszał strzęp rozmowy. - Tyle przeżył, stracił swą moc władcy snów, a mimo to przeżył to wszystko. 
 - To mój syn, więc nic dziwnego, że żyje...
- Daruj sobie Kyle, to zasługa Alice, że go uratowała i obroniła się się przed Biczem Szatana. 
- To fakt, a teraz na zmianę kursuje pomiędzy łóżkiem Drake'a, a łóżkiem Damien'a. 
  Chłopak chciał zawołać ojca, ale znowu stracił przytomność...
- Kyle, Ty tutaj? - Vidom był zszokowany widząc dawnego przyjaciela w murach cytadeli. - Zostałeś wpuszczony?
- Moja kara się jeszcze nie skończyła, ale pozwolono mi wejść ze względu na syna...
- Ach tak, ale nie zostaniesz tutaj na długo?
- Nie mogę nocować, mogę tylko go czasem odwiedzić, zakaz obowiązuje mnie do końca życia...
- Ona żyje?
- Kto?
- No wiesz sam, Taschirr Helen - powiedział Vidom i powitał skinieniem głowy nadchodzącą Alice.
- Damien znowu stracił przytomność, ale jest już w lepszym stanie niż był. Co to jest Taschirr? - spytała.
- Raczej kto to jest Taschirr - sprostował Vidom.
- Taschirr to istota mroku, która potrafi się teleportować i zamieniać w obłok pyłu.
- Tylko tyle?
- Potrafi też używać magii wpływu na inne osoby, najczęściej ludzi - powiedział Kyle. - Muszę już iść...
- Co mu się stało?
- Niech on Wam wyjaśni, Tobie i Damien'owi - powiedział Vidom. - Irina chce ciebie widzieć...
  Alice poszła na wyższe piętro szpitala, gdzie leżała Irina. Wprawdzie mimo ataku sztyletem nie ucierpiała zbyt mocno, ale musi odzyskać siły po bitwie.
- Chciałaś mnie widzieć - powiedziała Alice.
- Chcę się dowiedzieć co się tam wydarzyło, że chłopak przeżył - powiedziała kobieta.
- Nic.
- Nie kłam, tylko Upadły Anioł potrafi zatrzymać duszę człowieka, nikt inny nie potrafi ożywać trupa.
- Ale ja nie jestem...
- Czy aby na pewno? - zapytała Irina. - Masz tatuaż na plecach, wielkie czarne skrzydła anioła, które symbolizują Upadłych Aniołów i jesteś kobietą, a pozatym odbiłaś śmiercionośną kulę ognia.
- Ja, ja nie - zaczęła tłumaczyć się Alice. - To nie może być prawda, jakim cudem udało mi się zatrzymać duszę Damiena w jego ciele?
- Gdy pragniemy by ktoś przy nas był potrafimy ożywić jego ciało, zatrzymać duszę gdy ta ucieka na zawsze. Ale pamiętaj taka możliwość zdarza się tylko raz, i tylko raz możemy zatrzymać duszę innej osoby, natomiast swoją zatrzymujemy cały czas, jeśli oczywiście tego chcemy...
- Ale jak?
- Na to pytanie niestety nie potrafię odpowiedzieć, wybacz, ale muszę odpocząć...
- Żegnaj - powiedziała Alice i wyszła z sali pełna wzruszenia, ale i strachu o swoją nową moc Upadłego Anioła...

Zapraszam do lektury dwunastego rozdziału mojego opowiadania Dary Khyrezis. Władca Snów :)
Dziękuje za wszelkie Wasze subiekcje czy oceny rozdziałów, które zastawiacie w komentarzach i serdecznie Was zapraszam do komentowania opowiadania :)

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 11 - Biblioteka Cytadeli Feniksa (3/3)

  Alice była w rozsypce, nie chciała się uspokoić. Ciągle chodziła i płakała i krzyczała na wszystkich. Obrazy ostatniego wydarzenia migały jej przed oczami. Cudowny, wielki o czarnej jak węgiel sierści wilkołak zaatakował Bicz Szatana. Dziewczyna czuła jak zadrżała ziemia gdy zwierzę przewaliło demona na ziemię i nagle zniknęli. Mistrzyni podeszła do miejsca gdzie powinien być demon, i łzy znowu poleciały strumieniem, nie potrafiła, nie chciała ich zatrzymać. Mężczyzna jej życia być może zginął...
- Alice - usłyszała Damiena. - Wszystko dobrze?
- A jak myślisz?
- Wiem, że jest ci ciężko, ale uważam, że sobie poradzi...
- Skąd możesz to wiedzieć? Nie znałeś go, a nawet jeśli to co z tego skoro musi pokonać Bicz Szatana, istotę wcielonego zła. Włada magią, jest przebiegła, nie poradzi sobie.
  W tym czasie usłyszeli grzmot i obok nich pojawił się nieprzytomny Drake. Nie wyglądał dobrze, jego umięśnioną klatkę piersiową pokrywały liczne ślady po torturach, które musiał przeżyć. Z wielu sączyła się krew, dziewczyna wybuchła płaczem.
- Zanieśmy go do biblioteki - poradził Damien i wziął chłopaka na swoje ramiona. Był bardzo ciężki, nie tylko wielka postura, ale masa mięśni sprawiła, że dla Władcy Snów z trudem przyszło zanieść go do drzwi budynku. Potem pomogli mu Vidom Mazcet i Arkus Boolf. Ułożyli wilkołaka na łóżku, które znajdowały się na parterze, zresztą jak i na każdym piętrze. W bibliotece nie tylko można było czytać, ale również wypocząć gdy tego człowiek potrzebował. Było to niezwykłe miejsce, oprócz 'żywych' książek nigdy nie wiadomo co mogliśmy tutaj znaleźć.
  Alice była załamana stanem Drake'a, odkąd chłopak znowu pojawił się w cytadeli nie odchodziła od jego łóżka ani na chwilę, jendak po paru godzinach straciła cierpliwość.
- Czemu ciągle jest nieprzytomny? - zapytała pozostałych członków rady. Była bardzo zdenerwowana, miłość jej życia leżała na łożu śmierci, a jedyne co ona mogła zrobić to patrzeć. Nie znosiła tego, że nie może nikomu pomóc.
- Przeżył bardzo ciężkie tortury, daj mu wypocząć - wyjaśnił Vidom i podał dziewczynie filiżankę herbaty.
- Ale...
- Posłuchaj Alice - wciął się Arkus. - Rozumiem Twoje zdenerwowanie, że martwisz się o swojego chłopaka - na te słowa dziewczyna zarumieniła się. - Ale narazie nie możemy nic zrobić, przeżył to JEST teraz najważniejsze. Bicz Szatana równie mógł go zabić, ale tego nie zrobił. Postanowił go torturować, być może w zamian za jakieś informacje, ale póki co to są tylko przypuszczenia.
- Jak to możliwe, że jednak wrócił? - zapytał Damien.
- Bicz Szatana podczas walki lub gdy wyczuje zagrożenie potrafi się przenieść do alternatywnej wizji danego świata, czyli miejsca, które wygląda tak samo, ale już bez zagrożenia. Umie również przenieść tam osobę, jednak na określony czas...
- Na ile dokładnie? - podpytywała się Alice.
- Nie wiadomo dokładnie, ale jest pewne ALE - powiedział Vidom. - Gdy demon przenosi tam również osobę to ma ten określony czas, wtedy może torturować i robić co mu się podoba bo jest w swoim świecie. Jednak osoba, która została tam przeniesiona wraca samoistnie po upływie jakiegoś czasu...
- Jak Drake?
- Tak, i gdy ten czas dla Drake'a się skończył to możliwe, że ujrzał dziewczynę, która oddała ciało dla demona.
- Uważasz, że on mógł widzieć kto to jest? - Damien był bardzo zaskoczony tą wiadomością. Odkąd Bicz Szatana się ujawnił bardzo chciał poznać kim jest ów dziewczyna, która zechciała służyć złu.
- To są tylko nasze przypuszczenia - odezwał się Arkus. 
- Okej - powiedziała dziewczyna i wróciła do łóżka, gdzie leżał nadal nieprzytomny wilkołak. 
  Damien obserwował dziewczynę i był trochę zazdrosny. Początkowo wydawało mu się, że z Alice łączy go tylko więź Bratnich Dusz, ale to było chyba coś więcej. Pękało mu serce, bo wiedział doskonale, że ona poza tym więźniem nie widzi nikogo innego. Pojedyncza łza spłynęła mu po policzku, postanowił wyjść zapalić i spotkać się z Melisą.
- Gdzie idziesz? - spytała się dziewczyna.
- Wychodzę się przejść, spotkam się potem z Melisą Orian.
- No dobrze - Alice nie była zadowolona, że chłopak nadal utrzymuje z nią kontakt. Jednak wiedziała, że Damien bardzo pragnie poznać swoje umiejętności władania darem Władcy Snów, a z dziewczyną dużo już ćwiczyli.
  Zegar w bibliotece wybił północ gdy Alice ocknęła się obok łóżka Drake'a, mężczyzna nadal był nieprzytomny. Okryła go dodatkowym kocem i ruszyła w stronę Mistrzów Daru Khyrezis, którzy siedzieli po przewiewnej stronie i dyskutowali gdy usłyszała głos :
- A...Alice.
- OCH DRAKE! - krzyknęła i podbiegła do łóżka. Po chwili podeszli do nich mistrzowie.
- Alice, żyjesz? - zapytał się wycieńczony mężczyzna.
- No pewnie głuptasie - powiedziała i pocałowała go w czoło. - Mój bohaterze.
- Och nie przesadzaj.
- Czemu? Cchesz mi powiedzieć, że codziennie ratujesz dziewczyny z rąk Bicza Szatana?
  Wilkołak zaśmiał się i dotknął swojego ciała.
- Nie czuje ciała - powiedział lekko przerażony. - Co się dzieje?
- Doznałeś szoku - wyjaśnił Vidom. - Tortury zniszczyły twoją zdolność czucia, dlatego byłeś nieprzytomny tak długo. Nie przejmuj się, ten stan nie potrwa długo...
- Dobrze...
  Vidom wraz z Arksuem wyszli z budynku po pewne rzeczy z Wielkiego Bazaru Mistrzów, natomiast Alice została.
- Kocham cię i tak cholernie bałam się o ciebie - wyznała po chwili ciszy. Od dawna chciała mu to powiedzieć.
- Ja ciebie też bardzo kocham - powiedział wkońcu. - Wybacz moje zachowanie, ale uważałem, to znaczy nadal uważam, że nie powinnaś być z kimś takim jak ja, widziałaś jaką jestem bestią?
- Jesteś najcudowniejszą bestią, którą poznałam w swoim życiu - oznajmiła i zaczęła obdarzać chłopaka pocałunkami, które odwdzięczał. 
- Kocham ciebie - powiedział Drake. - Obiecuję, że nigdy cię na zawiodę i nigdy nie opuszczę...
  Tę cudowną chwilę przerwało otwarcie się drzwi biblioteki, stanęli w nich Mistrzowie Daru Khyrezis oraz nieznana im dwójka osób. Kobieta miała długą, lśniąca suknię. Jej oczy bacznie obserwowały Alice, odgarnęła włosy, które swobodnie opadały na jej twarz i weszła do środka. Wraz z nią wszedł jej towarzysz. Był ubrany jak arystokrata i również obserwował dziewczynę. Miał długie do bioder włosy, które upiął gumką. Jego twarz podobnie jak małżonki nie zdradzała żadnych emocji...
- Alice, Drake - wprowadził Arkus. - Pragnę Wam przedstawić Irinię oraz Tack'a Wrott, którzy przyjechali na nasze zaproszenie w sprawie Bicza Szatana. Mistrzyni Daru Khyrezis znała z opowieści tą kobietę, była jedynym żyjącym Upadłym Aniołem. Istotę nabuzowaną magią, której nic nie mogło stanąć na drodze. Potrafiła walczyć, władać żywiołami wody, wiatru oraz ognia. Była remedium na Bicz Szatana, który jednak przewyższał ją w walce.
- Witam - powiedziała Alice i ukłoniła się przed parą.
- Och niepotrzebne te farmazony - powiedział Tack i podszedł by ucałować dziewczynę i podać rękę Drake'owi.
- Tack - syknęła Irina. - Przepraszam za zachowanie męża.
- Po co przybyliście?
- By pomóc w walce z demonem - powiedziała kobieta i podeszła bliżej. Wówczas dziewczyna poczuła moc bijącą od Upadłego Anioła. - Mam nadzieję, że wiecie już kto to..
- To znaczy? - zapytała się Alice.
- Przecież on ją musiał widzieć - wskazała głową na leżącego wilkołaka. - Skoro wyszedł żywy to nie ma innej opcji.
- To prawda - zaczął Drake. - Tą dziewczyną widywał bardzo często u Mistrza Valiaza, nie znałem je specjalizacji, więc uważałam, że ćwiczy z nim dar Czytaczy Przyszłości, sama mi tak powiedziała. Była tam codziennie, bo codziennie ćwiczyli, i początkowo niczego nie podejrzewałem, ale dopiero wczoraj zrozumiałem, że zostałem okłamany. Mistrz Czytaczy Przyszłości i ta dziewczyna wywołali Bicza Szatana. Nie wierzę, bo zawsze była dla mnie miła, nie mogę w to uwierzyć bo tą dziewczyną jest... Melisa Orian.
  Alice poczuła jakby świat zatrzymał się dla niej po raz drugi. Zrobiło się jej słabo i niemalże by upadła gdyby nie szybka reakcja Tack'a Wrott'a. Łzy automatycznie popłynęły, nie mogła wydusić ani jednego słowa...
- Alice, co się dzieje? - Drake był bardzo przestraszony. Chciał wstać i pomóc swojej dziewczynie, ale silny ból pojawił go znowu na łóżko.
- Bo... bo... Damien poszedł się spotkać z Melisą Orian - zapiszczała Alice i zemdlała. 

  Damien wyszedł z biblioteki i szybko sięgnął po paczkę papierosów, po chwili zaciągał się tytoniem. Skierował się ku wyjściu z budowli Cytadeli Feniksa. Po drodze spotkał Melisę.
- Co tam? - zagadnęła go.
- Nic, po prostu miałem ciężki dzień - powiedział i wyrzucił niedopałek fajka.
- Coś się stało? - zapytała.
- Po prostu uświadomiłem sobie, że Alice kocha Drake'a...
  Melisa złapała go za rękę i razem ruszyli w stronę lasu, po drodze nikogo nie minęli, więc dziewczyna była z tego powodu bardzo zadowolona. W pewnym momencie popchała Damiena na kamienie.
- Co Ty? - chłopak był bardzo zaskoczony zachowaniem Melisy, jednak gdy podniósł wzrok przeraził się. Przed nim pojawił Bicz Szatana, i nagle świat zawirował. Po chwili Damien odzyskał zdolność widzenia, nadal znajdowali się w tym samym miejscu, a tak przynajmniej mu się wydawało.
- Kim jesteś?
- Nie poznajesz mnie - powiedział demon. - Jestem Melisa Orian jako Bicz Szatana.
- Dlaczego? Mel, dlaczego?
- Bo chcę mieć wszystkich jako swoich sługów, ale poza tobą oczywiście. Ty masz specjalne zadanie, będziesz moim mężem, razem zawładniemy całym światem.
- Żartujesz sobie!?
- Nie - powiedziała Melisa i wyczarowała zielone rośliny, które owinęły się wokół rąk chłopaka. - To na wypadek gdybyś zechciał uciec...
- Jesteś stuknięta!
- Och, nie stać Was na nic nowego? Słyszałam to już od tego wilka Drake'a...
- Znikam stąd - powiedział Damien i spróbował wyrwać rośliny z ziemi...
- Haha, próbuj sobie, ale ich nie wyrwiesz, a na dodatek ta roślina wysysa z ciebie moc Władcy Snów.
  Damien spojrzał na swoje prawie przedramię gdzie znajdował się znak Daru Khyrezis. Znak zaczynał słabnąć i zniknąć.
- Gdy znak zniknie ty utracisz swoją moc Władcy Snów i staniesz się zwykłym śmiertelnikiem, a wtedy będę musiała ciebie zabić...

Zapraszam do lektury trzeciej części jedenastego rozdziału mojego opowiadania Dary Khyrezis. Władca Snów :)
Dziękuje, za wszelkie uwagi, które zostawiacie w komentarzach i zapraszam do otwartej dyskusji na temat rozdziału czy opowiadania :)
Spisek Melisy zostaje odkryty, do Cytadeli Feniksa przybywa jedyny żyjący Upadły Anioł, jednak czy tylko w celach walki z Biczem Szatana. Czy Melisa zabije Damiena za jego nieposłuszeństwo? :)

piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 11 - Biblioteka Cytadeli Feniksa (2/3)

  Kennet właśnie wsiadł do swojego wozu by udać się do domu. W środku siedziała Melisa pod postacią Bicza Szatana. Mężczyźnie przyśpieszył puls...
- Co ty du u diabła robisz!? - zapytał.
- A cóż to za niegrzeczne powitanie? - zapytał demon. - Jednak nie zamierzam czekać na odpowiedz, zapomniałeś o ważnej rzeczy, że nie warto ignorować Alice, a już zwłaszcza gdy ma przy sobie Damiena...
- Przecież to jeszcze dziecko...
- ZAMKNIJ SIĘ! To Władca Snów, więc lepiej uważaj - powiedziała Melisa i zaatakowała Kenneta. 
- Co do cholery! - krzyknął mistrz, lecz po chwili już nie żył...
  Melisa wytarła ręce w ubranie mężczyzny i wyszła z powozu. Wokoło zgromadziło się wielu sługów Mistrza Czytacza Przyszłości..
- Proszę proszę - powiedział Bicz Szatana. - Ile ludzi! Trochę się pobawimy...
  Zawyła i zaczęła atakować uciekające sługi. Kobiety płakały i krzyczały gdy ta zabijała ich dzieci i mężów. Nie oszczędziła nikogo, zmasakrowała cały dwór, nie zostawiając żadnej żywej istoty. Na koniec znów wytarła swoje ręce w ubrania wieśniaków.
- Wester taki piękny dwór, a taki pusty - oznajmiła sama sobie. - To taki znak dla Cytadeli Feniksa, niech wie, że Bicz Szatana powrócił i nie zamierza przestać zabijać...
  Po chwili wzbiła się w powietrze dzięki wielkim, czarnym skrzydłom. Nie posiadały one piór, były one żylaste i ogromne, sprawiały wrażenie, że unoszą się same bez istoty, która nimi kierowała. Atak na Dwór Wester miał być pokazem umiejętności Bicza Szatana. Zdobędzie Damiena Holena już nie dla Kenneta, lecz dla siebie i z nim podbije świat...

 Alice przeglądała inne książki o atakach na istary, lecz nie znalazła już nic wartościowego. Pamiętnik samego Khyrezisa był wystarczającym potwierdzeniem, że szykuje się ponowna wojna. Czy teraz znowu uda się wygrać? Choć ostatnim razem po walce z Biczem Szatana Bóg Khyrezis spłynął łaskami na swój lud i odszedł na zawsze. 
- Alice - zagadnął ją Damien gdy prawie usnęła pośród książek.
- O matko, co jest!? - zapytała przerażona.
- Szukają ciebie - powiedział i pomógł jej wstać. - Ktoś zaatakował Dwór Wester.
- A kto tam mieszkał?
- Mistrz Czytaczy Przyszłości Kennet Valiaz, który poległ - oznajmił dziewczynie. - Musisz iść na Wielki Bazar Mistrzów, gdzie na ciebie czekają. Strasznie ciężko znaleźć kogoś pośród tych tysięcy, a raczej milionów ksiąg...
- Nie przesadzaj...
  Alice Szybko wyszła z budowli i udała się w stronę centrum Cytadeli Feniksa. Zginął kolejny mistrz, ulice były ciche, i zaczęło drażnić ją, że jedyne co słyszy to odgłosy swoich butów, szpilki echem odbijały się po budowli. Dziewczyna miała łzy w oczach, wprawdzie Kennet nie był jej szczególnie bliski, ale był takim samym człowiekiem jak ona, czym zasłużył sobie na śmierć? Przed Wielkim Bazarem Mistrzów zgromadziło się wiele ludzi. Popychana, walona łokciami, lecz jednak udało się jej przedrzeć przez tłum i weszła do budowli. Zastała tam Vidoma Mazceta i Arkusa Boolfa plus ona, tak teraz wyglądała Rada Mistrzów Daru Khyrezis.
- Już jestem - powiedziała i usiadła obok nich.
- Mamy problem - powiedział Władca Snów, lecz nie tym ostrym tonem jak zwykle. Był spokojny i opanowany i nie atakował tak wzrokiem Alice. Czyżby przejął się śmiercią kolegi?
- To wiem - odparła. - Ktoś zaatakował Dwór Wester...
- Pozwól, że Ci przerwę - powiedział Vidom i wstał. Był rosłym mężczyzną, jego czarne włosy były ułożone, a broda krótko przystrzyżona. Oczy nie biły aż takim blaskiem złości jak zazwyczaj. Gdyby nie jego egoistyczne zachowanie i udawanie pana idealnego byłby świetnym człowiekiem. - Na początku chciałbym ciebie przeprosić za swoje zachowanie, nie było odpowiednie jak na tak ważną osobę jak ja, jak mistrza.
- Ale o co Ci chodzi? - Alice była zdezorientowana, wyznanie mężczyzny totalnie ją zaskoczyło.
- Wraz z Arkusem uważaliśmy, że Kennet spiskuje przeciw nam, i mamy pewne dowody, że tak było...
- Stąd nasze zachowanie - wtrącił zmiennokształtny.
- To znaczy?
- Odkąd przybyłaś Kennet przestał się do nas odzywać, był dziwnie zadowolony, słuchałaś go jakby był twoim nauczycielem, obrócił ciebie sobie wokół palca, ale nie wiedział, że każde jego poczynanie jest śledzone.
- W wielkim skrócie mamy możność twierdzić, że nasz kochany Kennet wraz z czarnowłosą dziewczyną wywołał Bicz Szatana, który teraz go zabił - powiedział Arkus. - Gdy już wywołasz demona, nie ma odwrotu..
- To nie może być prawda, przecież był taki miły - oznajmiła bliska płaczu Alice.
- Chciał byś tak go postrzegała, ale powiem Ci jedno, gdy sto lat temu dołączył do nas Kennet, wszystko się zmieniło.
- Na złe niestety - zawtórował Mistrz Zmiennokształtnych. - Valiaz nigdy nie darzył nas sympatią, zawsze miał odmienne poglądy, nawet nie darzył sympatią Tari't Dru'h, której jak również sądzimy pomógł umrzeć...
- Teraz to chyba przeginacie.
- No raczej nie - orzekł Vidom. - Miał wiele sekretów, które sami odkryliśmy, część już wcześniej, a część dzisiaj gdy oglądaliśmy jego dwór. Wygląda makabrycznie, ale czemu w jego sypialni jest wszystko o kontroli Bicza Szatana i wszelkie informacje o rodzinie Weisen i Damienie Holenie. Rozumiem, to troska o nas gdy demon nas zaatakuje, i na pewno łączą go rodzinne więzi z tym chłopakiem...
- CO!?
- Cała jego sypialnia to kopalnia wiedzy na temat dziewczyny-demona i chłopaka, którego sprowadziłaś po śmierci jego ciotki Margot Wedirhy, która była strażnikiem Trzeciego Istaru Cytadeli Feniksa w Wille City.
- Nie mogę w to uwierzyć, ale dlaczego?
- Tego się raczej nie dowiemy - powiedział Vidom i przytulił rozklejającą się dziewczynę. - Nie możesz się teraz poddać, uznaliśmy, że morderstwo w Wester ma być przekazem dla nas, że niedługo Bicz Szatana zawita w cytadeli.
- Musimy ochronić Damiena Holena - oznajmił Akrus. - Wiesz gdzie jest?
- Przyprowadzę go - powiedziała Alice i wybiegła z budowli...
- Będzie ciężko - orzekł Vidom. - Zbyt emocjonalnie wszystko przeżywa.
- Dziwisz się? Ma dopiero dziewiętnaście lat..
  Alice ze łzami szła przez plac prowadzący do biblioteki. W głowie ciągle huczały jej słowa dwóch mistrzów. Czy to może być prawda, czy Kennet Valiaz rzeczywiście jest zdrajcą? Co się tutaj dzieje? Czy Damienowi grozi niebezpieczeństwo? Czego może chcieć od niego Kennet? Kim tak naprawdę  jest ten cały Bicz Szatana? Wytarła łzy gdy usłyszała swoje imię :
- Alice Rodowan. Tak się składa, że jesteś na liście osób, które... które niestety muszę zabić...
  To wydarzyło się tak szybko, że nie zdążyła nawet zareagować. Bicz Szatana biegiem ruszył w jej stronę, łzy natychmiastowo popłynęły po jej ślicznej twarzy. Nogi zaczęły się pod nią uginać czekając na najgorsze, gdy w tym momencie wielki czarny wilk zaatakował kobietę. Bestia była bardzo duża, umięśniona. Miała długi futrzany ogon, który powoli machał się w prawo i w lewo. Potężny łeb, z którego wystawały śmiercionośne kły popatrzył na nią. Zawsze pozna te oczy. Te cudowne zielone oczy. Drake. Był cudowny, lecz jego oczy mówiły jej tylko jedno - uciekaj. Wilkołak zawył i oderwał kawałek skrzydła demona i już miał ponownie ugryźć dziewczynę gdy nagle oboje zniknęli. Byli jeszcze chwilę temu, lecz na ziemi nie leżał nawet kawałek oderwanego skrzydła. 
- DRAKE! - krzyknęła Alice.
  Z biblioteki wybiegł Damien i popędził w stronę dziewczyny. Od strony 'miasta' podążali ku niej Vidom Mazcet i Arkus Boolf.
- Drake! - zawyła ponownie dziewczyna i upadła na ziemię zanosząc się płaczem. 
- Co się dzieje? - zapytał Władca Snów tuląc do siebie wyjącą dziewczynę. Obaj mistrzowie popatrzyli na siebie i odezwał się Vidom.
- Drake Wolve został porwany przez Bicz Szatana... 
  Drake zobaczył Alice płaczącą na środku placu przed biblioteką gdy nagle pojawił się demon z wielkimi skrzydłami. Wypowiedział jej imię, i oznajmił ze stoickim spokojem, że musi ją zabić. W mgnieniu oka poczuł znów ten zew bycia wilkiem. Znów poczuł swoje cztery łapy, tą adrenalinę, która napełniła całe jego ciało gotowością do walki. Pędem ruszył w stronę dziwacznej bestii, jego przyśpieszony puls oraz ekstremalnie działające wszystkie zmysły jeszcze bardziej go napędzały. Zawył jak prawdziwy wilk i rzucił się na bestię. Przewalił jak się okazało dziewczynę i oderwał jej kawałek skrzydła gdy nagle zaczęli wirować. Zrobiło mu się niedobrze, jeszcze nigdy nie teleportował się pod postacią wilkołaka, zamienił się w człowieka i to był jego błąd. Ocknął się i zauważył, że leży na kamieniu. Gdy wróciły obrazy co się przed chwilą działo wyrwał się, lecz stanął. Był zakuty w kajdanki na wielkim kamieniu ofiarnym. Przed nim stała tajemnicza piękność o długich czerwonych włosach i uśmiechała się do niego.
- Kim jesteś? - zapytał.
- Nie poznajesz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Ach tak, już wiem, chyba wczoraj dogadzałaś mi w barze...
- Nie rób ze mnie dziwki - powiedział stwór i strzelił czarnym promieniem w niego. 
- Aaaaa! - jego twarz wykrzywił grymas bólu. Miał wrażenie, że jego ciało płonie, że każda żyła, że każdy nerw znajdujący się w jego ciele wytwarza ból, który był trudny do zniesienia. Bolało jak cholera, lecz starał się zachować kamienną twarz by nie dać jej satysfakcji.
- Nie graj, przecież i tak wiem, że bardzo ciebie boli - powiedziała dziewczyna i wyjęła notatnik. - Drake Wolve, wybacz, ale jesteś na liście osób do zabicia
- Myślałem, że jestem szczęśliwcem, któremu zrobisz dobrze - znów dostał promieniem, i znów jego ciało zapłonęło, lecz po jego życiowe przeżycia sprawiły, że tym razem zachował kamienną twarz.
- Jesteś taki piękny, śliczna buźka i jesteś taki seksowny i całkiem spory jak na wilka...
- To też mam duże - znów piorun, który przewalił mężczyznę.
- Chciałam ciebie i jego zachować. Nasza trójka, razem byśmy podbili świat, ale sam się prosiłeś - oznajmiła piękność i zaczęła wchodzić na kamień.
- No dawaj mała - powiedział Drake i zerwał się na nogi. - Klękaj!
- Zabije cię! - krzyknął demon i zaatakował go. Po chwili jego umięśniona klatka piersiowa wyglądała jak wzburzone morze krwi. Wilkołak zauważył, że jej paznokcie posiadają jakoś truciznę, bo mimo niewielu ran tracił dużo krwi i opadał z sił. - Zabiłabym cię szybko, ale pomęczę ciebie..
- Powiedz to, że chcesz mi dobrze zrobić dobrze i tyle - odciął się. Dostał po twarzy i chwilowo nic nie widział lewym okiem, które zbroczone było krwią.
- Sam się prosiłeś - demon wstał i nad prawą dłonią pojawiła się czarna kula. Drake przeczuwał swój koniec gdy nagle zerwał się wiatr i kula znikła, a dziewczyna upadła.
- Co się dzieje!? - zapytała i zaczęła się zmieniać. Powróciły długie czarne włosy i strój Władcy Snów.
- To ty!? - wydyszał Drake i zapadła ciemność...

Zapraszam do lektury drugiej części 11 rozdziału mojego opowiadania Władca Snów. Dary Khyrezis :)
Dziękuje za każde, nawet najmniejsze komentarze :)
Podobała się Wam ta część? Spisek zostaje odkryty, ale czy znamy wszystkie osoby, które brały w nim udział? Co sądzicie o odzywkach Drake'a? 
Już niedługo kolejna część :)