piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 12 - Kyle Weisen

  Damien wyszedł z biblioteki i szybko sięgnął po paczkę papierosów, po chwili zaciągał się tytoniem. Skierował się ku wyjściu z budowli Cytadeli Feniksa. Po drodze spotkał Melisę.
- Co tam? - zagadnęła go.
- Nic, po prostu miałem ciężki dzień - powiedział i wyrzucił niedopałek fajka.
- Coś się stało? - zapytała.
- Po prostu uświadomiłem sobie, że Alice kocha Drake'a...
  Melisa złapała go za rękę i razem ruszyli w stronę lasu, po drodze nikogo nie minęli, więc dziewczyna była z tego powodu bardzo zadowolona. W pewnym momencie popchała Damiena na kamienie.
- Co Ty? - chłopak był bardzo zaskoczony zachowaniem Melisy, jednak gdy podniósł wzrok przeraził się. Przed nim pojawił Bicz Szatana, i nagle świat zawirował. Po chwili Damien odzyskał zdolność widzenia, nadal znajdowali się w tym samym miejscu, a tak przynajmniej mu się wydawało.
- Kim jesteś?
- Nie poznajesz mnie - powiedział demon. - Jestem Melisa Orian jako Bicz Szatana.
- Dlaczego? Mel, dlaczego?
- Bo chcę mieć wszystkich jako swoich sługów, ale poza tobą oczywiście. Ty masz specjalne zadanie, będziesz moim mężem, razem zawładniemy całym światem.
- Żartujesz sobie!?
- Nie - powiedziała Melisa i wyczarowała zielone rośliny, które owinęły się wokół rąk chłopaka. - To na wypadek gdybyś zechciał uciec...
- Jesteś stuknięta!
- Och, nie stać Was na nic nowego? Słyszałam to już od tego wilka Drake'a...
- Znikam stąd - powiedział Damien i spróbował wyrwać rośliny z ziemi...
- Haha, próbuj sobie, ale ich nie wyrwiesz, a na dodatek ta roślina wysysa z ciebie moc Władcy Snów.
  Damien spojrzał na swoje prawie przedramię gdzie znajdował się znak Daru Khyrezis. Znak zaczynał słabnąć i zniknąć.
- Gdy znak zniknie ty utracisz swoją moc Władcy Snów i staniesz się zwykłym śmiertelnikiem, a wtedy będę musiała ciebie zabić...
- Melisa, co Ty? - zapytał przestraszony chłopak. 
- Jestem Biczem Szatana, nie oczekuj od mnie litości - powiedziała i odleciała. 
  Damien próbował wyrwać się z uścisku zielonych roślin, ale jego próby okazały się daremne. Gałęzie nie drgnęły ani trochę, a w dodatku jego mocne kolce pokaleczyły dłonie chłopaka. Stracił wiarę na ratunek. Po chwili zaczął padać deszcz i w mgnieniu oka ubrania Władcy Snów przemokły. Ciążyły na nim mokre rzeczy, stawał się coraz słabszy, a roślina ciągle ciągnęła go do dołu. Minęła północ, a chłopak leżał już krzyżem ubabrany w błocie i mokry. Czuł, że jego moc Władcy Snów się skończyła. Nie dał rady nawet podnieść głowy, ręce miał przyszpilone do ziemi, a ulewny deszcz nie miał końca. Damien stracił nadzieję za ratunek.
 Wówczas poczuł czyjeś dłonie na swojej głowie.
- Wszystko dobrze? - usłyszał głos, który raczej należał do kobiety. Był niski, ale bardzo przyjemny i dodający otuchy. 
- Kim jesteś? - wysapał chłopak, a dziewczyna pomogła mu wstać. Nie miał już roślin na rękach, lecz nadal nie czuł swojej mocy Daru Khyrezis.
- Hmm, nazywają mnie Evanlyn - powiedziała dziewczyna i podała mu płaszcz, którym go okryła. Wtedy Damien poczuł napływanie mocy z owego ubrania.
- Proszę, proszę... Ktoś tu mi zabiera męża - Melisa parzyła z oddali na dwójkę uciekinierów. Wzrok co chwila padał na Evanlyn. - Kim jesteś!?
- Nazywają mnie Taschirr Evalnyn - powiedziała dziewczyna i zmieniła się w obok pyłu i zaatakowała Bicza Szatana.

- Uważaj! - krzyknął chłopak, ale dziewczyna już go nie słyszała.
  Ów dziewczyna całkiem nieźle radziła sobie w walce z Melisą. Demon był zdezorientowany w walce, co chwila obłok pyłu się rozmywał i powracał w zupełnie innym miejscu. Po krótkim czasie Melisa była bardzo zmęczona i zdenerwowana walką. Nie dawała sobie rady w walce ze zwykłym obłokiem pyłku. Evalnyn zaatakowała jeszcze raz i przewróciła Bicz Szatana i szybko poleciała do Damien'a.
- Uważaj, zaraz nadejdzie pomoc - usłyszał głos w swojej głowie. - Nie mów i  mnie...
  Chłopak chciał coś powiedzieć, lecz nagle osłab i padł na mokrą ziemię. Ocknął się po chwili, a przynajmniej mu się tak wydawało. Był dzień, i słońce wysuszyło ziemię i ubrania chłopca. Podniósł głowę, lecz piorunujący ból głowy zaatakował go. Z wielkim trudem wstał i zobaczył jak Alice walczy z Melisą. Po chwili podbiegli do niego Vidom Mazcet oraz Arkus Boolf. 
- Wszystko dobrze?- zapytali niemalże jednocześnie.
- A..A..Alice - wysapał i znów padł na ziemię, lecz w porę złapał go Arkus i podtrzymał.
  Mistrzyni Daru Khyrezis nie miała problemu w walce z demonem, dominowała. Melisa zmęczona po walce z Taschirr'em Evanlyn i nieudolnych próbach zaczynała się denerwować.
- Coś słabo Ci idzie - skwitowała Alice i znowu rzuciła w kierunku dziewczyny kulę czerwonego ognia. 
- Chyba Ci - odparowała Melisa i zaatakowała z powietrza. Przewróciła mistrza na ziemię i zaczęły się szarpać i ciągać, ale to jednak czerwonowłosa wyszła z walki górą. 
- Giń nędzna odnogo piekła - powiedziała i rzuciła w jej kierunku kulę niebieskiego ognia. Melisa zawyła i zniknęła. Alice szybko podbiegła do Damiena.
- Wszystko dobrze? - spytała przerażona. - Jak Ty wyglądasz?
- Te rośliny chyba odebrały mi moc Władcy Snów - powiedział Damien i stracił przytomność...

  Irina i Tack Wrott czekali na Radę Mistrzów Khyrezis tuż przy wejściu przy cytadeli. Kobieta bardzo się denerwowała, bo uważała, że Alice ma dar, o którym nie chce nikomu powiedzieć, ale Irina domyślała się o co chodzi...
  Po chwili pojawili się mistrzowie, Arkus zmieniony w słonia niósł na sobie nieprzytomnego Damiena. Oboje zaraz podbiegli szybko do nich. 
- Co z nim? - zapytała.
- Rosenne, rośliny Rosenne - wyjaśnił Vidom. - Przyszpiliła go do ziemi roślinami, które...
- Wysysają moc człowieka? - spytał Tack.
- Tak - oznajmił Mistrz Władców Snów.
- Biedny chłopak - powiedziała Irina i podeszła do słonia, gdzie Alice za pomocą daru zdejmowała Damiena. 
  Wtedy usłyszeli złowieszczy śmiech i ujrzeli Bicz Szatana, który leciał w ich stronę. Jednak nie zaatakował ich, a porwał Damiena.
- DAMIEN! NIE! - krzyknęła Alice i rzuciła się w pogoń za demonem.
- Czekaj! - krzyknął Vidom.
- Nie to Wy czekajcie - powiedziała Irina. - Ostrzeżcie wszystkich w Cytadeli Feniksa, ja pomogę dziewczynie...
  Melisa porwała chłopaka w te same miejsce co wcześniej. Ułożyła go na ziemi, lecz już tym razem nie użyła roślin Rosenne. 
- Mój kochany - powiedziała i pocałowała go w czoło. Poczuła wówczas ciemną moc kłębiącą się w jego ciele. Szybko odeszła od niego i rozejrzała się po okolicy, i zobaczyła jak Alice wraz z jakąś blondyną biegną w jej stronę.
- Czyżby dwie ofiary za jednym razem? - zapytała wyniośle. 
- Chciałabyś - powiedziała starsza kobieta. - Wiesz kim jesteś?
- Hmm, no niech pomyślę - Melisa udała, że zastawia się chwilę. - Kolejną moją ofiarą?
- Nazywam się Irina Wrott i jestem jedynym żyjącym Upadłym Aniołem i tak się składa, że jestem doskonałym remedium na takie demony jak Ty.
- Och, to takie słodkie.
  Irina przemieniła się w Upadłego Anioła, była to kobieta w długiej białej sukni z równie długimi falującymi włosami. Była potężna, była największą istotą magiczną żyjącą na świecie. Zaatakowała Bicz, który był zszokowany tym ruchem. Irina atakowała bardzo szybko, wystrzelając z dłoni złotymi płomieniami, których Melisa nie był w stanie odbić. Walka była bardzo zacięta, dziewczyny ciągle się atakowały i walczyły na równym poziomie. Melisa wycieńczona po pozostałych bojach nie była tyle samo mocy co Irina, która wyglądała tak groźnie mimo tego niemalże wieczorowego stroju. Była Upadłym Aniołem, największą istotą magiczną na świecie, jednak po chwili Melisa wyjęła sztylet z kieszeni i wbiła go w pierś anioła, który zniknął. 
- Hmm, czyżbyś tylko Ty została do zabicia? - zapytał ironicznie demon i podszedł do Alice, która przez cały czas przytulała nieprzytomnego chłopaka.
- Nie pozwolę go zabrać, prędzej sama zginę - powiedziała dziewczyna.
- Szkoda, wielka szkoda...
- Daruj sobie - powiedziała Alice.
  W tym samym czasie dało się słyszeć dzwon z cytadeli, dzwon ostrzegający przed Biczem Szatana.
- Chyba mnie wzywają do miasta - oznajmiła Melisa i rzuciła kulą ognia w mistrzynię, która ją odbiła. - Śmiesz się bronić!?
  Ponownie rzuciła kulą ognia, jednak tym razem wycelowała w Damiena. Ciało chłopaka zajęła się ogniem, a demon odleciał.
- Damien! Damien! - krzyczała dziewczyna i próbowała ugasić pożar na ciele Władcy Snów. - DAMIEN!
  Alice poczuła, że jej próby się złudne, Damien nie żył. Jego ciało nie reagowało nawet na ogień, Damien umarł... Łzy poleciały po jej twarzy, łkała cały czas tuląc do siebie ciało chłopaka.
- Damien - powiedziała. - Damien nie możesz... nie ... możesz mi tego zrobić, nie możesz zginąć...
  Dotknęła palcami ciała chłopaka, z których wystrzeliły niewielkie białe płomienie, które przenikały ciało mężczyzny. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje, ale nadal trzymała palce na jego ciele aż płomienie zniknęły, wówczas Damien otworzył oczy i się uśmiechnął...
- To cud, że on przeżył - chłopak usłyszał strzęp rozmowy. - Tyle przeżył, stracił swą moc władcy snów, a mimo to przeżył to wszystko. 
 - To mój syn, więc nic dziwnego, że żyje...
- Daruj sobie Kyle, to zasługa Alice, że go uratowała i obroniła się się przed Biczem Szatana. 
- To fakt, a teraz na zmianę kursuje pomiędzy łóżkiem Drake'a, a łóżkiem Damien'a. 
  Chłopak chciał zawołać ojca, ale znowu stracił przytomność...
- Kyle, Ty tutaj? - Vidom był zszokowany widząc dawnego przyjaciela w murach cytadeli. - Zostałeś wpuszczony?
- Moja kara się jeszcze nie skończyła, ale pozwolono mi wejść ze względu na syna...
- Ach tak, ale nie zostaniesz tutaj na długo?
- Nie mogę nocować, mogę tylko go czasem odwiedzić, zakaz obowiązuje mnie do końca życia...
- Ona żyje?
- Kto?
- No wiesz sam, Taschirr Helen - powiedział Vidom i powitał skinieniem głowy nadchodzącą Alice.
- Damien znowu stracił przytomność, ale jest już w lepszym stanie niż był. Co to jest Taschirr? - spytała.
- Raczej kto to jest Taschirr - sprostował Vidom.
- Taschirr to istota mroku, która potrafi się teleportować i zamieniać w obłok pyłu.
- Tylko tyle?
- Potrafi też używać magii wpływu na inne osoby, najczęściej ludzi - powiedział Kyle. - Muszę już iść...
- Co mu się stało?
- Niech on Wam wyjaśni, Tobie i Damien'owi - powiedział Vidom. - Irina chce ciebie widzieć...
  Alice poszła na wyższe piętro szpitala, gdzie leżała Irina. Wprawdzie mimo ataku sztyletem nie ucierpiała zbyt mocno, ale musi odzyskać siły po bitwie.
- Chciałaś mnie widzieć - powiedziała Alice.
- Chcę się dowiedzieć co się tam wydarzyło, że chłopak przeżył - powiedziała kobieta.
- Nic.
- Nie kłam, tylko Upadły Anioł potrafi zatrzymać duszę człowieka, nikt inny nie potrafi ożywać trupa.
- Ale ja nie jestem...
- Czy aby na pewno? - zapytała Irina. - Masz tatuaż na plecach, wielkie czarne skrzydła anioła, które symbolizują Upadłych Aniołów i jesteś kobietą, a pozatym odbiłaś śmiercionośną kulę ognia.
- Ja, ja nie - zaczęła tłumaczyć się Alice. - To nie może być prawda, jakim cudem udało mi się zatrzymać duszę Damiena w jego ciele?
- Gdy pragniemy by ktoś przy nas był potrafimy ożywić jego ciało, zatrzymać duszę gdy ta ucieka na zawsze. Ale pamiętaj taka możliwość zdarza się tylko raz, i tylko raz możemy zatrzymać duszę innej osoby, natomiast swoją zatrzymujemy cały czas, jeśli oczywiście tego chcemy...
- Ale jak?
- Na to pytanie niestety nie potrafię odpowiedzieć, wybacz, ale muszę odpocząć...
- Żegnaj - powiedziała Alice i wyszła z sali pełna wzruszenia, ale i strachu o swoją nową moc Upadłego Anioła...

Zapraszam do lektury dwunastego rozdziału mojego opowiadania Dary Khyrezis. Władca Snów :)
Dziękuje za wszelkie Wasze subiekcje czy oceny rozdziałów, które zastawiacie w komentarzach i serdecznie Was zapraszam do komentowania opowiadania :)

9 komentarzy:

  1. Wow, ten rozdział wyszedł Ci bardzo ciekawie. Bardzo szybko i przyjemnie mi się go czytało ;) Czekam na następny :D

    http://krystix-blog.blogspot.com/

    PS: Popraw błędy xDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Alice posiadała moc o jakiej nie miała wcześniej pojęcia? Ważne, że udało jej się ocalić Damiena przed biczem Szatana. Mam nadzieję, że Melisa już im więcej nie zagrozi. Pojawiła się nowa postać, ciekawa jestem co to oznacza i jaki związek będzie miała z opowiadaniem. Ah! Emocjonująco było. Świetna robota;)

    Pozdrawiam!
    A w wolnej chwili zapraszam do siebie na nowość;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiło mnie :D
    Życzę weny i zapraszam do siebie c:
    http://blaackbirds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć! Serdecznie zapraszam do zgłoszenia swojego bloga do Katalocenialni, która zajmuje się wybijaniem bloggerów i ich twórczości. ;)
    http://katalocenialnia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    Całkiem fajny rozdział, podoba mi się jak piszesz.
    W wolnej chwili zapraszam do mnie:
    wtajemniczenipoczatekkonca.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)
    Juliet

    OdpowiedzUsuń
  6. dzieki za odwiewdziny tez obserwuje i zabieram sie za czytanie

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm...jestem ciekawa czy to Alice faktycznie zatrzymała tą duszę Damiena. Może jednak ma nowe moce? Nie wiem, chociaż skoro można raz zatrzymać czyjąś duszę to chyba wykorzystała swój limit xD I ta nowa postac - Taschirr - intrygująca. Kim jest?
    Życzę weny i pozdrawiam! :)

    http://dragon-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Serdecznie zapraszam na kolejny, lekko opóźniony rozdział;D Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział! ;) Życzę miłego dnia i ściskam mocno ;*

    OdpowiedzUsuń