sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 7 - 'Moim zadaniem było zabijać...'

  Alice po chwili znalazła się na Wielkim Bazarze Mistrzów, wszyscy już na nią czekali. Vidom jak zwykle obdarzył ją aroganckim spojrzeniem i uśmiechnął się krzywo. Dziewczyna to odwzajemniła i z wielką gracją zajęła swoje miejsce obok Kennet'a Valiaz'a. Czekali chwilę aż sługa zaprosi osobę na audiencję, do budynku wszedł dziwny, czarny stwór. Miał na oko ponad dwa metry wysokości i poobwieszany był wielkimi stalowymi łańcuchami. Nie miał nóg, a jego głowa bardziej przypomniała narzędzie do kopania w ziemi niż twarz czegokolwiek. Spojrzała ze zdziwieniem na Mistrza Czytaczy Przyszłości.
- To prawdziwy członek plemienia Dru'h - szepnął jej do ucha.
- Na..to niemożliwe - powiedziała. - Myślałam, że wyglądają jak... jak Tari't.
- Tari't jako jedyna z plemienia Dru'h przypominała człowieka, bo Dar Khyrezis sprawił ze zyskała ludzką postać...
- Nazywam się Dolenas Dru'h - powiedział ów stwór. - Jestem głównym przewodniczącym naszego plemienia, i ostatnie wydarzenia nie są zbyt miłe w każdym razie dla nas. Razem z naszymi postanowiliśmy pochować Tari't Dru'h według naszych wierzeń, ale wiemy, że ludzie mieszkający w Cytadeli Feniksa nie pozwolą nam zabrać ciała, dlatego przyszedłem osobiście prosić o wydanie ciała naszej przyjaciółki...
- Dolenas'ie - zaczął Vidom. - Wiesz doskonale, że nie możemy na to pozwolić, mieszkańcy nie rozumieją waszych przekonań, dlatego ciało Tari't zostanie w Grobowcu Mistrzów...
- Ale my prosimy - błagał Dru'h.
- Wiesz doskonale jakie obowiązują nas prawa - powiedział Mistrz Władców Snów. - Nie możemy się przychylić do waszej prośby...
  Vidom wraz z Arkus'em wyszli z budowli, potwór wydał cichy dźwięk płaczu i wyszedł z bazaru. Alice siedziała wstrząśnięta, nie rozumiała zachowania zachowania Vidom'a.
- Dlaczego on się tak zachowuje? - zapytała będąc nadal w szoku.
- To on taki jest - oznajmił i wstał. - Wybacz, ale muszę uciekać, zobaczymy się wieczorem na uroczystej kolacji na twoją cześć, tylko dobrze przejrzyj szafę i zaskocz Vidom'a...
  Dziewczyna nałożyła swój czerwony płaszcz i wyszła na ulicę. Choć cała budowla była zakryta kopulą to jednak odczuwało się warunki panujące na zewnątrz. Po chwili rozpadał się deszcz, który dzwonił na kopule. Alice poczuła zimno i postanowiła wrócić do swojego domu, po drodze postanowiła zajrzeć na plac budowy, jednak Drake'a tam nie było... Ruszyła w uliczką do domu, przed jej mieszkaniem stał mężczyzna w czarnych spodniach bez koszulki. Drake.
- Witam - powiedział i uśmiechnął się szelmowsko i ustami lekko musnął jej dłoni. Dziewczyna poczuła dreszcze podniecenia. Chłopak był bardzo dobrze zbudowany, był bardzo umięśniony, a jego ciało zdobiło wiele ran, jedynie twarz była nietknięta przez żadne rany. - Czyli sam postanowiłeś przyjść?
- Jestem pod twoim domem pierwszy i ostatni raz - powiedział chłopak. Miał taki cudowny głos.
- Jesteś pewien? - zapytała figlarnie.
- Alice nie podrywaj mnie, nasz związek, gdybyś znała prawdę przestała byś się tak zachować - powiedział i podszedł bliżej.
- Oczywiście jak zwykle gracie trudno dostępnych - oznajmiła i otworzyła drzwi. - Powiedz mi chociaż prawdę...
- Nie mogę - powiedział i nagle dało się słyszeć dziwny dźwięk, który z echem rozchodził się po cytadeli. - Wchodź!
  Wbiegł i popchał Alice w głąb mieszkania i zatrzasnął drzwi. Oparł się o nie i głośno westchnął.
- Co się dzieje? - zapytała.
- To na mnie - orzekł i spojrzał jej w oczy.
- Czemu niby? Drake co się dzieje?
- Już ci mówiłem, że jestem więźniem, ale nie powiedziałem, że jestem jedynym wilkołakiem w całej Krainie Feniksa...
- CO!?
- Dlatego nie możemy się spotykać, jestem więźniem - oznajmił i usiadł przy stole. Dziewczyna naprzeciw niego. - Muszę wykonywać swoją karę, ale czasem jak teraz nie stawiam się na czas by mnie zamknęli, nie ruszą straży bo nie chcę wydać ludziom, że chowają tutaj wilka...
- Drake, ale jak... - Alice była wstrząśnięta.
- Chcesz znać całą prawdę? - zapytał.
- Tak - odpowiedziała bez wahania.
- Urodziłem się w tysiąc siedemsetnym roku w bogatej rodzinie szlachty czy arystokratów jak nazywano bogatszych ludzi z Wester. Wester to kraina leżąca na północy Kanady, również niedostępna ludziom jak Wille City...
- Skąd wiesz skąd pochodzę?
- Heh, wiem wszystko. Byłem najmłodszym dzieckiem, miałem dwóch braci. Moi rodzice byli idealnie dobraną parą egoistów. Interesowali się tylko sobą, wychowywała nas niania. Najstarszy syn zginął podczas pożaru naszego, a raczej ich dworu. Wówczas zaczęły się kłopoty, wraz z drugim bratem - Morganem, musieliśmy iść do pracy. Ojciec ciągle szlajał się po urzędach by zwrócono nam pieniądze za dom, natomiast matka całymi dniami leżała w łóżku w domku letniskowym na obrzeżach Wester. Morgan został opiekunem Istaru w tym domku, natomiast ja zostałem uprowadzony podczas ataku na Wester. Zabito moich rodziców, brat przeszedł przez Istar do Cytadeli Feniksa. Krzyczał bym i ja biegł za nim, niestety przejście zamknęło się zaraz za bratem, a ja walnąłem w witraż, który jednak się nie rozbił. Obudziłem się w klatce, obok mnie w wielkich męczarniach leżeli moi przyjaciele z miasta. Wywieziono nas w las, gdzie wstrzyknięto nam jak mówili lek, że niby Wester było zakażone. Bajka, bo skoro było zakażone to i my również. Po paru dniach zaczęliśmy przechodzić przemiany w wilkołaki, ale nie potrzebowaliśmy do tego pełni księżyca, nazywano nas Wilkami Dnia. Każdy z ocalałych dziesięciu chłopaków teraz tak wygląda, o ile jeszcze żyją. Kiedy zaczęliśmy kontrolować nasze przemiany wysyłano nas na inne miasta gdzie w poszukiwaniu jedzenia mieliśmy zabijać...
- Ludzi?
- Oprócz tego, że nie potrzebowaliśmy pełni księżyca do przemiany nasz organizm tolerował tylko ludzkie mięso..
- O matko - powiedziała Alice. Łzy napłynęły jej do oczu, jak ktoś mógł tak ukarać niewinnych ludzi.
- Jednak nie atakowaliśmy miasta, uciekliśmy, lecz wyłapano nas co do jednego. Byłem z nich największy jako wilk. Odseparowano mnie od reszty. Siedziałem w zamknięciu przez blisko dwa miesiące. Od czasu przemiany nic nie jadłem, mógł głód na ludzkie mięso był nie do opisania. Wystawiono mnie na arenie, moim zadaniem było zabijać...
- Nie - powiedziała zapłakana Alice. - To nie możliwe...
- Możliwe, walczyłem nie przeciw zwierzętom, tylko przeciw ludziom. Wiedziałem, że jako wilk pokonam ich raz dwa, dlatego zmieniałem się w człowieka, a oni bezlitośnie okładali mnie mieczami i pałkami. Całe szczęście nic nie czułem, nic, oni mnie chłostali, a ja się śmiałem, bo jako Wilk Dnia zostałem również nieśmiertelny w obu postaciach... Gdy zobaczyli, że za każdym razem zmieniam się w człowieka i nic nie robię wkurzyli się. W nocy weszli do mojej celi gdy spałem, wstrzyknęli mi wielką potrzebę głodu, który i tak był duży. Zabiłem ich, bo lek działał natychmiastowo, uciekłem, ale taki był plan. Na arenie czekało na mnie stado ludzi, zabiłem ich wszystkich, rozumiesz to!? Do końca swojego pieprzonego nieśmiertelnego życia będę miał to w snach jak zabijam tych ludzi. Zostałem zmieniony na maszynę do zabijania, a dręczy mnie kurwa sumienie, że zabiłem paru nic nie znaczący ludzi. Nigdy nie umrę, próbowałem skakać z klifu, pić, jeść tysiące różnych trucizn, ale nie działa, rozumiesz to!? Ja nie potrafię tak żyć, ja nie mogę tak żyć z ta myślą, że ponad trzysta lat temu zabijam ludzi na arenie dla uciechy pewnego możnowładcy i jego poddanych...
- Drake...
- Nie miałem innego wyboru, potem postanowili się mnie pozbyć, dali mi antidotum na wilka. Zadziałał, nie łaknę już ludzkiego mięsa, ale nadal mogę się zmienić i jestem nieśmiertelny... Dziesięć lat temu złapał mnie Arkus Boolf, jest zmiennokształtnym, nie poznałem się, że to nie prawdziwe zwierzę. Sprowadził mnie tutaj i od tego czasu jestem więźniem, jestem jedną z desek ratunkowych dla was...
  Dziewczyna podeszła i przytuliła chłopaka. po jego twarzy pociekły łzy. Alice bardzo mu współczuła, lecz nie wiedziała kompletnie jak mu pomóc, chciała by przestał się zadręczać, ale sama wiedziała, że tak się nie da. Ona sama ciągle zadręczała się za spowodowanie śmierci matki...
- Dlatego nie możemy się spotykać, choć czuję, że jesteś pierwszą osobą, która mi współczuje...
- Przecież nikt nie wie, że jesteś wilkołakiem...
- Ale wiedzą, że zabijałem ludzi na arenie, Vidom to rozpowiedział...
- NIE - powiedziała Alice.
- Nie był, nie jest zadowolony z mojej obecności tutaj, to on kazał mnie zakuć w kajdany i uczynił dożywotnim więźniem Cytadeli Feniksa...
- Drake, ja nie wiem co powiedzieć - powiedziała Alice, lecz znowu dało się słyszeć dziwny dźwięk, który wyzwał chłopaka. Drake podszedł do drzwi i nim wyszedł, odwrócił się i poprzez łzy uśmiechnął się...
- Jeszcze tu wrócę...
- Będę czekać - oznajmiła na pożegnanie Alice. Gdy wyszedł wybuchła wielkim płaczem, jak ona była przerażona historią chłopaka. Z czasem stwierdziła, że czuje coś więcej do niego niż tylko przyjaźń...

Zapraszam do lektury siódmego rozdziału mojego opowiadania Dary Khyrezis. Władca Snów :)
Czytasz = komentujesz :)
Dziękuje, że pozostawienie każdej, najmniejszej notki :)

6 komentarzy:

  1. Nie mam dziś siły na zostawienie długiej notki wybacz mi...
    rozdział fajny, ciekawy no i trochę dowiedzieliśmy się o Drake"u :) soo sweet hehe :3
    brakuje mi Damiena..:/
    Ali :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mrau :333 *-* KOOOCHAM Drake'a!!! Cudny :33
    Widzę, że jest nowa czcionka, od razu lepiej, nie trzeba oczu wysilać. Moje oczka wyszukały parę literówek, po pierwsze, najpierw dajemy ? a później ! :D. Poza tym, miałeś powtórzenie spójnika.
    Ogółem zakochałam się *-* Czekam na next! :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Szaleję po prostu. Czcionka faktycznie ułatwia czytanie. Świetnie napisany rozdział, faktycznie malutkie literówki się wkradły, ale to przecież zdarza się nawet najlepszym ;)
    Mam nadzieję, że szybko coś napiszesz no i będę mogła dowiedzieć się, co dalej :)
    Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybacz, że nie było mnie tu z kilka rozdziałów, ale, niestety, nie mam czasu, a nadrabiam zwykle w nocy. Dlatego też prosiłabym Cię, abyś nadal powiadamiał u mnie o nowych notkach, bo to naprawdę ułatwia.
    No to nie skomentowałam od trzeciej notki, więc na pewno - jeżeli będę mieć coś do napisania - coś dodam do każdej w tym komentarzu.
    A tak poza tym, to fajnie by było, gdybyś odpowiadał na komentarze Twoich czytelników. To może przerodzić się w fajne dyskusje, zawsze możesz wyprowadzić kogoś z błędu i, no, ja po prostu lubię pisać z autorami, a Ty tak siedzisz cichutko i tylko komentarze innych. Nawet odpowiedzi w spamie na naszych blogach byłyby świetne (no u mnie na pewno!).
    Dobrze, przechodząc do notki trzeciej.
    Ta babka opowiada, jakby czytała to z podręcznika. Wyobrażasz sobie, że ktoś Ci tak tłumaczy? No bo ja nie.
    Ja Ci napiszę szczerze (bo jak większość ludzi wychwala po to, abyś przeczytał ich notki), że ten tekst nie jest idealny. Masz strasznie dużo błędów, niedobór opisów i w ogóle BRAK opisów. Gościu najpierw zwiedza a potem sprawiasz, żeby zemdlał. No niby chcesz, żeby do tego dojść, ale nie sądzisz, że za szybko? NOTKI SĄ ZA KRÓTKIE, BRAKUJE OPISÓW! Co mnie obchodzi, że na piętrze znajduje się to i tamto? JA CHCĘ OPIS WYGLĄDU! EMOCJI! ZA SUCHO PISZESZ.
    Czwarta notka
    Nie wiem, jakie jest męskie określenie Mary Sue, ale Twój bohater własnie taki jest. NIE MA CHARAKTERU! Mnie się wydaje, że nie masz żadnej rozpiski planu wydarzeń, postaci, miejsc... prawda? Zrób coś takiego i nie kreuj chłopaka na białą kartkę.
    W ogóle u Ciebie to jak chcesz się pozbyć bohatera to zwykle: wybiegł/a z domu, zatrzasnęła/ął drzwi. Nawet śmieszne. :-D
    Z tą kursywą... Alice to wyrecytowała? ŻARTUJESZ. XD
    :zaatakowano istar, ja nie mogę, ale ty możesz: Człowieku, czasami weź im podłóż kłodę pod nogę! Nie mogą mieć tak łatwo.
    I nie zajeli się ciotką? Tylko podekscytowanie ich tam prowadziło? Damien nienawidził swojej rodziny, ale zachowuje się nie lepiej niż oni. Za grosz w nim empatii i rozsądku.
    Piąta notka
    Barbara... PO SIEDEMDZIESIĄTCE? TO ILE JEJ MATKA MUSIAŁA MIEĆ LAT?
    :panno Sleft: panna? Ona raczej ma albo miała męża, więc pani. O, właśnie, MA, więc PANI, bo PANNA TO OSOBA NIEZAMĘŻNA.
    Hej, żartujesz, że tak nagle stała się kimś ważnym. To jest po prostu absurdalne i ŚMIESZNE. Ty po prostu ujawniasz fakt, nie chcesz przekonać czytelnika do tego, co się stało.
    Notka szósta
    Nie mam nic do skomentowania.
    No i wreszcie
    Notka siódma
    No niby jest większa czcionka, ale pokazuje tylko, jak krótki rozdział jest. :-D
    : dwa metry wysokości: skoro dwa metry, to dwa metry. Wysokości nie jest tu potrzebne.
    :Dolenas'ie: Dolenasie
    - Ale my prosimy: nie wydaje Ci się, że ktoś taki nie powinien się kłonić przed Mistrzami? Oni też mieli swoje prawa, a ten stwór zachowuje się jak rozpieszczone dziecko, które prosi o cukierka.
    :Vidom'a: Vidoma
    Drake... kolejny bez charakteru. Powinieneś sprawić, żeby dziewczyna przekonywała go do opowiedzenia mu tej historii. On nie powinien się tak otwierać, bo znowu wychodzi na to, że on też jest wypełniony niczym - bez charakteru. BIAŁA KARTKA JAK WSZYSCY TWOI BOHATEROWIE.
    :-To nie możliwe: niemożliwe
    :Z czasem stwierdziła, że czuje coś więcej do niego niż tylko przyjaźń..: ŻARTUJESZ, CHYBA PO RAZ KOLEJNY. Ona go widziała zalediwe kilka razy, ledwo z nim porozmawiała!
    Błagam, człowieku, weź w to wrzuć trochę REALIZMU LUDZKIEGO! Świat nie musi być wybitnie stworzony, ale BOHATEROWIE TAK. To jest gromadka Mary Sue... :-[
    Pomysł świetny, naprawdę, ale wykonanie leży i kwiczy. Że aż nie mam ochoty tego czytać czasami. Brakuje emocji, rozmyślan postaci, CZYNÓW! Działają jak roboty. TY NIMI KIERUJESZ, i to widać!
    No, w każdym razie przepraszam, jeżeli mogłam Cię urazić. Wolę po prostu skrytykować, niźli schlebiać, jak to niektórzy robią.
    Czekam na dalszą notkę, może postarasz się nieco bardziej.
    Pozdrawiam cieplutko! ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) Wybacz, że dopiero teraz odpisuje xD
      Dziękuje Ci bardzo za wytknięcie moich błędów, nie sądziłem, że jest ich tak dużo :O Oczywiście postaram się zastosować do Twoich rad, przyznam, że gdy przeczytałem Twój komentarz, a potem rozdział to rzeczywiście zobaczyłem jak dosyć marnie pisze :/
      Jeszcze raz dziękuje za pomoc :)

      Usuń
  5. Jest świetny! Drake jest boski<33 Czekam na następny rozdział, bo ten jest bardzo ciekawy i wciąga!!!

    http://miloscwczasachapokalipsy44.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń