Margot zajrzała do Damien'a,
który spał. Kobieta martwiła się o jego stan, nie wiedziała jak to
możliwe, że nieprzytomny chłopak znalazł się z powrotem w domu. Skoro
nie mógł wrócić sam, to kto mu pomógł. Miała nadzieję, że to jej brat,
lecz teraz musiała się zająć ważniejszą sprawą. Wieczorem poczuła spadek
mocy płynącej z Istaru, musi to sprawdzić. Nigdy wcześniej nie zdarzyło
się by Istar utracił część mocy. Istar był przejściem pomiędzy światem
doczesnym, a światem gdzie znajdowała się Kraina Feniksa. Gdy weszła do
pokoju przed Istarem stał jej brat Kyle, który był strażnikiem
Trzeciego Istaru Cytadeli Feniksa od strony świątyni.
- Po co przysyłałaś Damien'a? - spytał się, było widać po nim, że nie jest zadowolony z zaistniałej sytuacji.
- Nie uważasz, że powinien poznać prawdę?
- Prawda była okrutna -
syknął. - Mam niestety złe wieści, Tari't Dru'h umarła pozostawiając
przepowiednię, że przybędzie piąty członek Rady...
- Wiecie kto to?
- Vidom Mazcet przekazał mi wieść, że to niejaka Alice Rodowan...
- Czyli przepowiednia Tari't się spełni? - zapytała z drżeniem w głosie.
- Nie wiadomo, ale coś ulegnie zmianie - powiedział Kyle i zniknął przechodząc przez Istar do Cytadeli Feniksa, świata zamkniętego dla opiekuna przejścia. Margot nigdy nie żałowała swojej decyzji, tylko tak mogła uchronić Damien'a przed zniknięciem w kopalni wiedzy, która nie zawsze miała na celu chronienie wychowanków...
Alice została wprowadzona na Wielki Bazar Mistrzów, gdzie przed radą miała się oficjalnie przedstawić. Dziewczyna długo czekała przed okrągłym, kamiennym budynkiem. Wprawdzie cały kompleks budynków był pokryty kopułą, to patrząc w górę od środka widziało się niebo zależnie od stadiów jego przemiany. Czerwonowłosa wpatrywała się w gwiazdy już ponad dwadzieścia minut, gdy nagle z hukiem otworzyły się drzwi i wyszedł z nich mężczyzna. Był bardzo dobrze zbudowany, nie nosił koszulki, więc cała jego umięśniona postura była widoczna. Ów chłopak miał na sobie czarne spodnie, jednak nie zwrócił uwagi na Alice przeszedł obok niej jakby wcale nie istniała. Na jego plecach dziewczyna ujrzała wielki tatuaż przedstawiający dłoń trzymającą kulę ognia, i choć tatuaż był czarny odnosiło się wrażenie, że od ognia bije blask. Może jest z klanu ognia pomyślała, lecz nigdy nie potwierdzono pogłosek o ludziach władających ogniem.
Po chwili z budowli wyszedł sługa w czarnych szatach.
- Zapraszamy mistrza - powiedział, po czym ukłonił się i zniknął w środku.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech i weszła do Wielkiego Bazaru Mistrzów. Choć wewnątrz paliło się wiele pochodni i ogień w kominku huczał głośno kobieta poczuła dreszcze zimna. Budynek z zewnątrz nie imponował, a wewnątrz był jeszcze mniejszy. Na środku stał półokrągły stół, a wokół niego siedzieli Mistrzowie Darów Khyrezis. Po lewej stronie stał sługa, który ją wywołał oraz kominek. Nie było żadnego żyrandolu, a jak się okazało budowla nie miała dachu co prawdopodobnie wpływało na powiew zimna w środku. Pierwszy od prawej strony siedział straszy mężczyzna, na oko koło czterdziestu lat, choć jak wiedziała Alice mistrzowie się niemalże nieśmiertelni, więc ich lata można było liczyć nawet w wiekach. Miał dłuższe czarne włosy oraz krótko strzyżoną brodę, jego gładka twarz nie wyrażała żadnych emocji, lecz czerwone oczy świdrowały poczynania dziewczyny od wejścia. Młoda domyśliła się, że jest to Vidom Mazcet, Mistrz Władców Snów. Obok niego siedział mniejszy, łysy i gruby mężczyzna. Jego wygląd wskazywał, że ma zaledwie pięćdziesiąt lat, ale ona wiedziała ile ma dokładnie. Był to Zmiennokształtny Arkus Boolf, który liczył sobie dwieście dwadzieścia jeden lat. Obok niego było puste miejsce należące kiedyś do Tari't Dru'h Mistrza Czytaczy Myśli. Za pustym krzesłem stał Mistrz Czytaczy Przyszłości Kennet Valiaz, który niegdyś był żołnierzem co było widać po umięśnionych rękach oraz klatce piersiowej. Miał sięgające do ramion brązowe włosy oraz przyjemne niebieskie oczy, które nie raziły tak jak oczy Vidom'a Mazcet'a. Kennet uśmiechnął się gdy ich spojrzenia się spotkały i usiadł na swoim miejscu. Alice przełknęła ślinę i powiedziała :
- Witam Radę Mistrzów Khyrezis, nazywam się Alice Rodowan i jest nowym Mistrzem Daru Khyrezis...
- Jesteś pierwszym Mistrzem Daru Khyrezis - syknął Władca Snów.
- Zgadza się - odpowiedziała zdecydowanie dziewczyna.
- Powiedz nam - rzekł Kennet. - Jak to się stało, że tak młoda osoba zyskała tak potężny dar?
- Sama nie wiem do końca - powiedziała nie wiedząc co powiedzieć, Vidom uśmiechnął się ironicznie. - Widocznie Bóg Khyrezis tak chciał, a my jako jego wyznawcy powinniśmy zaakceptować jego życzenia wobec każdego z nas...
- Oczywiście - odezwał się Arkus. - Jednak przybywasz w niezbyt udanych okolicznościach, odeszła od nas Tari't Dru'h, była to wyjątkowa osoba i nie wiadomo kiedy jej miejsce zostanie zastąpione, być może będziemy czekać pół wieku na kolejnego Czytacza Myśli, jak czekaliśmy na Mistrza Daru Khyrezis.
- Co nie zmienia faktu, że BĘDZIESZ musiała sobie poradzić - rzekł arogancko Vidom. - Dziękujemy za audiencję, od teraz możesz spokojnie przechadzać się po Cytadeli Feniksa jako mistrz, lecz wiedz, że musisz przestrzegać naszych praw. Dziękuje za uwagę...
Mężczyzna szybkim krokiem wyszedł z bazaru, za nim podążył Arkus Boolf, tylko Kennet został.
- Nie przejmuj się nim - powiedział po dłuższej chwili milczenia. - On już taki jest...
- Nie o to chodzi, on... ona ma rację, jestem młoda i zostałam obdarowana tak wielkim darem...
- Cicho, inni na twoim miejscu skakali by ze szczęścia, więc i Ty się ciesz - powiedział przyjaźnie mężczyzna i wyszedł tylnymi drzwiami z budowli...
Alice stwierdziła, że przyjęcie jej do rady i tak było bardzo miłe niżby się tego spodziewała. Postanowiła przejść się do swojego domu w Cytadeli Feniksa, do swojego nowego domu. Kompleks prezentował się wspaniale. Wyłożone kostką uliczki z oświetleniem. Przeróżne sklepy, masa bibliotek oraz sal, w których nauczano opanowania swojego daru. Dziewczyna dzięki swojej mocy wiedziała gdzie ma iść, po chwili stała już przed niewielkim zielonym budynkiem pomiędzy dwiema bibliotekami. Budynek był drewniany i niewielki, lecz już urzekł dziewczynę. Wiedziała, że skoro jest pierwszym Mistrzem Daru Khyrezis jej dom nie był jeszcze użytkowany co sprawiło, że zachował oryginalny wystrój wnętrz jaki wymyślili sobie pierwsi mistrzowie. Stanęła przed drzwiami i uśmiechnęła się, jednak Kennet Valiaz miał rację, teraz powinna się cieszyć. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Dom posiadał dwie kondygnacje, na parterze znajdował się sala do audiencji osobistych oraz kuchnia i łazienka, a na górze była sypialnia, łazienka oraz gabinet przeznaczony do nauki czy zwykłego odpoczynku. Wszystko było urządzone gustownie, bez specjalnego przepychu, co najbardziej urzekło dziewczynę. Czerwonowłosa wyjrzała przez okno z własnego pokoju, który wychodził na szkołę. Zobaczyła jak małe dzieci bawią się w czasie przerwy od zajęć. Uśmiechnęła się, teraz jej życie zmieniło się totalnie, ale wiedziała, że poradzi sobie w nowej sytuacji. Po godzinnym śnie postanowiła się przejść do świątyni, podczas drogi na placu zobaczyła znów tego mężczyznę, który dosłownie wybiegł z bazaru mistrzów. Nadal nie założył koszulki, miał tylko czarne spodnie i buty.
- Witam - powiedział gdy podeszła bliżej. Na jego umięśnionym ciele było widać pot, chłopak wcale się nie oszczędzał. - Co robisz?
- Pracuje - odpowiedział szelmowsko i się uśmiechnął. Jego cudowna postura oraz nienaganny, wręcz podniecający wygląd sprawił, że Alice przeszył dreszcz podniecenia. - Buduję kaplicę poświęconą Tari't Dru'h.
- Sam? - zapytała. - Przecież cała Kraina Feniksa jest pogrążona w żałobie...
- Za karę - powiedział. - Jestem więźniem...
- Więźniem!?
- Zostałem skarany za morderstwo i nie mogę się usprawiedliwić - powiedział i powrócił do pracy. Dziewczyna stała jak wryta, przecież był taki cudowny, taki miły, taki idealny, jak on mógł kogoś zabić... - Nazywam się Drake.
- Alice...Alice Rodowan - powiedziała i uśmiechnęła się z przerażeniem w oczach.
- Wszyscy cię znają, więc lepiej wracaj do domu, bo możesz wiele na tym stracić, że tu stoisz...
- Dlaczego? - spytała, lecz poczuła, że jest wzywana na audiencję. - Jeszcze tu wrócę...
- Nie radzę - powiedział i na jej oczach podniósł wielki skalny blok i rzucił go na drugą stronę placu budowy...
Zapraszam do lektury szóstego już rozdziału mojego opowiadania Dary Khyrezis. Władca Snów :)
Każde, nawet najmniejsze notki mile widziane :)
NO NARESZCIE,
OdpowiedzUsuńktoś powinien dać Ci po łapach za tak długie utrzymywanie nas w niepewności co do nowych rozdziałów :) (oczywiście mówię to w tym najlepszym sensie i motywacji :))
Damien...jak mało go było :( (mój ulubieniec haha :))
Alice jak zwykle dla mnie perfekcja,elegancja, co tu dużo mówić super laska :) ciekawe why....:3
Drake..omomo tyle Ci powiem haha :) czekam aż coś sie rozkręci bo mam dziwne przeczucie, że tych dwoje spotka się jeszcze nie raz.
Podsumowując dla mnie mega!! I już czekam na następny.
Więcej weny chłopaku (poszukaj muzy :) to pomaga ponoć, no chyba, że masz to chyba ona się trochę leniwi :p)
UWIELBIAM TEGO BLOGA :)
Ali :**
Świetnie piszesz. Masz talent, teksty są idealne nie za długie nie za krótkie ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział ;)
Och już kocham Drake'a *-* Przeczuwam jakieś romansiki :33 Wiem wiem, moje domysły często są mylne xD.
OdpowiedzUsuńWracając do opowiadania, choćbym nie wiem jak się spięła to nie ma możliwości, bym znalazła jakiś błąd, czy literówkę.
Super piszesz, fajnie, że Alice została wyróżniona, to mi się podoba.
Z niecierpliwością czekam na następne rozdziały :*
Świetnie napisane :P
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :)!
Zapraszam do mnie http://lalitax3.blogspot.co.uk/
Wiesz, co? Focham się, bo nie napisałaś/napisałeś co dalej :) Świetny rozdział *,*
OdpowiedzUsuńzapraszam ; http://przepisynadesery.blogspot.com/