Damien spadał z
niewyobrażalną prędkością na dół, tunel zdawał się nigdy nie kończyć, po
chwili jednak wylądował na kamiennej posadce. Chłopak wstał, i ruszył w
stronę światła, które tliło się na końcu korytarza. Gdy podszedł bliżej
zobaczył palące się ciało strażnika, chciał mu pomóc gdy upadł na
ziemię. Poczuł niewyobrażalny ból, nie dał rady oddychać, z wielkim
trudem przetoczył sie po podłodze by zobaczyć kto stoi z tyłu. Przed
leżącym chłopakiem stał wysoki mężczyzna...
- Witaj synu - powiedział ów człowiek.
Chłopak otworzył oczy, i od razu tego pożałował bo bo promyk światła zaatakował jego organizm. Głowa go bolała, i nie dał rady się wcale ruszyć. Jednak nie dał za wygraną i z wielkim trudem podniósł się z podłogi. Dopiero teraz zobaczył, że nie znajduje się w cytadeli, lecz jest znowu w domu ciotki. Wówczas usłyszał dochodzące z dołu głosu Alice i Margot. Kolejne piorunujące przeszycie bólem ciała sprawiło, że Damien aż jęknął. Jedyne co usłyszał to zamykające się drzwi od domu i chłopak znowu pogrążył się w ciemnościach...
Alice jak co ranka otworzyła kwiaciarnię i zmusiła się by nie myśleć o Damienie. Dręczyły ją złe myśli, ale Margot kazała jej się wcale nie martwić, uważała, że chłopak sobie poradzi w cytadeli. Alice też chciała w to wierzyć... Usłyszała dzwonek w drzwiach, i po chwili przed ladą ujrzała sąsiadkę, dawną przyjaciółkę matki. Barbara Sleft była starszą kobietą po siedemdziesiątce, ale wcale nie było tego po niej widać. Była wysoka i bardzo umięśniona, albowiem kiedyś pracowała w policji. Alice jak była mała to bała się kobiety bo ta potrafiła przerazić nieraz i starszego człowieka. Miała wybuchowy temperament, ale opanowanie i dobre maniery pozwoliły sobie zaskarbić przyjaźń u wielu osób.
- Witaj Alice - powiedziała na przywitanie, jej dźwięczny i miły głos każdego uspokajał.
- Witam panno Sleft, w czym mogę służyć? - przywitała się dziewczyna.
- Poproszę wiązankę czerwonych róż dla męża, wraca dziś z sanatorium...
- I jak wyniki?
- Mąż czuje się o wiele lepiej, ale ciągle skarży się na kręgosłup. Przesadza bo chce się wymigać od remontu strychu, niedługo zamieszka tam nasz wnuczek, będzie się uczył w Wille City...
- Oczywiście. To będzie miała pani niezłą radochę szkoląc go na posłusznego wnuczka - obie kobiety się zaśmiały, a Alice zaczęła przygotowywać wiązankę kwiatów dla panny Sleft.
- Między innymi, właśnie temu moja córka go do mnie przysłała, to niezły urwis...
- Jak każdy nastolatek - powiedziała Alice i wręczyła kobiecie bukiet czerwonych róż. - Na zeszyt zapisać?
- Byłabym wdzięczna, gdy mąż wróci chcę od razu przejść do remontu, ale obiecuje zapłacę w przyszłym tygodniu - powiedziała Barbara i szybkim krokiem wyszła z kwiaciarni.
Alice zapisała kwotę do zeszytu i dopiero wówczas zobaczyła, że jej prawa ręka krwawi, pewnie drasnęła się kolcem kwiatu lub nożem przy użynaniu. Weszła na zaplecze i odwinęła rękaw. Stanęła jak wryta gdy zobaczyła na swoim prawym przedramieniu znak Daru Khyrezis, księżyc w pełni połączony z czaszką. Czerwonowłosa dziewczyna z wrażenia usiadła na krześle i chciała się napić wody, i nagle poczuła się dziwnie lekko. Alice rozejrzała się po pokoju, zaczął się rozmazywać, i... dziewczyna znikła. Na podłogę upadła szklanka i roztrzaskała się na drobne kawałki...
Alice otworzyła oczy, od razu poczuła coś zimnego na swoim lewym policzku. Okazało się, że leżała na betonie. Dziewczyna usiadła, chłodny wiatr rozwiewał jej włosy, przed sobą zobaczyła wzburzone morze. Szybko wstała i podeszła do krawędzi betonowego balkonu. Zerknęła w dół na wzburzoną wodę, teraz zdała sobie sprawę gdzie się znalazła. Odwróciła się i zobaczyła wielką kopułę zakrywające komplet budowli z dwoma wysokimi wieżami wyznaczającymi środek Cytadeli Feniksa.
- Cytadela Feniksa. Moc tutaj jest niczym nieprzelana ilość wody stąd morze, tutaj jest również stabilizacja Daru Khyrezis stąd ziemia. Kompleks budowli wraz z wieżami po bokach wyznaczającymi granicę pomiędzy ludźmi, którzy mogą pojawić się w krainie Feniksa, i ludźmi którzy żyją w krainie Feniksa - wyrecytowała dziewczyna słowa opisujące częściowo miejsce, gdzie się obecnie znajdowała. Kraina Feniksa była niewielką równiną otoczoną z każdej strony górami. Pół krainy to woda, a drugie pół to ziemia, gdzie na brzegu znajdował się kompleks budowli zwanych Cytadelą Feniksa. Dopiero teraz zdała sobie sprawę co ma na sobie, czerwone szaty Mistrza Daru Khyrezis, a wiec posiada dar. Alice zapragnęła znaleźć się w środku budowli i po chwili stała już na dziedzińcu. Tak właśnie Alice Rodowan stała się Mistrzem Daru Khyrezis, jako osoba potrafiąca za pomocą umysły spełniać swoje marzenia i pragnienia. Stała się kimś wielkim, stała się członkiem Rady Daru Khyreizs, którzy urzędowali na Wielkim Bazarze Mistrzów, mimo szoku, który przeżyła uśmiechnęła się. Wkońcu stała się kimś ważnym, z uśmiechem na ustach weszła do środka będąc pewna ciepłego przyjęcia...
Alice znalazła się w środku, jednak mimo tłumu ludzi nikt jej nie zauważył, nikt jej nie powitał, nikt nie zadał sobie trudu by na nią zerknąć. Dziewczyna czuła się bardzo zdziwiona, miała wrażenie, że stało się coś złego. Wszyscy spieszyli w jednym kierunku, więc podążyła za nimi. W czasie drogi zdążyła podsłuchać dwie kobiety :
- Czy to prawda?
- Obawiam się, że tak droga Ello. Tari't Dru'h przeczuwała, że umrze. Pozostawiła jednak przepowiednię, choć była Czytaczem Myśli...
- Jaką?
- Gdy ona umrze w murach świątyni pojawi się piąty członek Radu Khyrezis, osoba ta będzie właśnie posiadać Dar Khyrezis...
- Brednie, odkąd Khyrezis spłynął na nas łaskami nie było mistrza tego daru...
- Mistrz przybył bo wojna się zbliża...
Alice zostawiła tłum pogrążonych w żałobie mieszkańców Cytadeli Feniksa. Nie wierzyła własnym uszom, Tari't Dru'h była ostatnim żeńskim przedstawicielem plemienia Dru'h. Jej śmierć oznacza nie tylko duże problemy, jej śmierć oznacza wielkie problemy. Plemię Dru'h to starożytna ludzi - demonów, którzy władają magią. Są świetnymi wojownikami, jak również poszukiwaczami. Uwielbiają węgiel, który wydobywają spod cytadeli. Plemię Dru'h od wieków było przyjaźnie nastawione do ludzi, ta sytuacja uległa zmianie, gdy Tarit Dru'h została członkiem Rady Daru Khyrezis, jako Czytacz Myśli. Teraz gdy umarła sytuacja jeszcze bardziej ulegnie zmianie, możliwe, że Dru'h się zbuntują...
Margot zajrzała do Damien'a, który spał. Kobieta martwiła się o jego stan, nie wiedziała jak to możliwe, że nieprzytomny chłopak znalazł się z powrotem w domu. Skoro nie mógł wrócić sam, to kto mu pomógł. Miała nadzieję, że to jej brat, lecz teraz musiała się zająć ważniejszą sprawą. Wieczorem poczuła spadek mocy płynącej z Istaru, musi to sprawdzić. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się by Istar utracił część mocy. Istar był przejściem pomiędzy światem doczesnym, a światem gdzie znajdowała się Kraina Feniksa. Gdy weszła do pokoju przed Istarem stał jej brat Kyle, który był strażnikiem Trzeciego Istaru Cytadeli Feniksa od strony świątyni.
- Po co przysyłałaś Damien'a? - spytał się, było widać po nim, że nie jest zadowolony z zaistniałej sytuacji.
- Nie uważasz, że powinien poznać prawdę?
- Prawda była okrutna - syknął. - Mam niestety złe wieści, Tari't Dru'h umarła pozostawiając przepowiednię, że przybędzie piąty członek Rady...
- Wiecie kto to?
- Vidom Mazcet przekazał mi wieść, że to niejaka Alice Rodowan...
Zapraszam do lektury 5 rozdziału opowiadania Dary Khyrezis. Władca Snów
Dziękuje za każdy komentarz, czy obserwację :)
Za wszystkie komentarze się odwdzięczam :)
Aaaa, ale emocje! Mam nadzieję, że szybko coś napiszesz, bo nie mogę się doczekać kontynuacji ;)
OdpowiedzUsuńNiestety u mnie rozdział dopiero za tydzień, ale i tak zapraszam.
Pozdrawiam gorąco!
Coś tak czułam, że Alice będzie miała ogromny dar! Emocji jest mnóstwo i będę z niecierpliwością czekała na dalszy ciąg. Jestem bardzo ciekawa jak przebiegnie pobyt Alice w Cytadeli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Też chętnie przygarnęłabym taki dar :) Kolejny świetny rozdział, mega wyobraźnia;) Czytało się naprawdę przyjemnie - widzę postępy:))))
OdpowiedzUsuń--------
Zapraszam na nowy rozdział:
nadziewiatympietrze.blogspot.com