Mijały kolejne dni, Alice była prze-szczęśliwa, jej ojciec Gregor wybudził się. Choć jeszcze nie kontaktował w pełni to jednak i tak najistotniejszy fakt, że jednak się obudził. Pół roku temu gdy miał wypadek, lekarze nie dawali żadnych szans, aż wkońcu Gregor otworzył oczy i wypowiedział imię swojej córki - Alice.
Dziewczyna od tamtej chwili dzień w dzień przesiadywała w szpitalu by oglądać te cudowne niebieskie oczy. Gregor miał trzydzieści osiem lat, był Czytaczem Przyszłości, i jednocześnie kierowcą wyścigowym. Jednak nie przewidział swojego wypadku. W wyścigu kończącym sezon ojciec Alice walczył o wygraną. Na ostatnim zakręcie Gregor stracił panowanie nad samochodem i uderzył w barierkę, auto zostało wyrzucone do góry po czym spadło z łoskotem w uciekający ludzi. Ten obraz nawiedzał dziewczynę przez pierwszy miesiąc od tragedii. Alice w przeciwieństwie do matki cierpiała, przeżywała to bardzo mocno. Kiedy ojciec zapadł w śpiączkę jeszcze bardziej się załamała...
- Alice Rodowan? - usłyszała swoje imię gdy stała przy automacie do kawy.
- Tak, a o co chodzi? - zapytała.
- Jestem Rick Oglasson. Jestem lekarzem, obserwuje pańskiego ojca od jakiś kilku godzin - powiedział mężczyzna. - Stan Gregor'a jest stabilny, lecz on bardzo cierpi, i nie prędko się to zmieni, obawiamy się, że będzie trzeba amputować mu obie nogi.
Kubek z kawą upadł na ziemię, Alice nie zadała sobie trudu by go podnieść. Patrzyła z przerażeniem na lekarza.
- Co!?
- On nie czuje wcale nóg, nie wiemy nawet czy może nimi poruszyć, czy je czuje. Proszę pani, jego nogi były zmiażdżone, owszem kości się zrosły, ale...
- Ale co? - Alice była bliska płaczu.
- Na tym etapie nie możemy wiele stwierdzić, Gregor nie jest z nami w pełni. Wybudził się, ale nie wiem czy...
- Uważa pan, że najlepiej i tak będzie się go pozbyć - rzuciła szorstko dziewczyna i wyszła ze szpitala. Udała się do domu, gdzie spotkała Damien'a, który liczył faktury.
- Coś się stało? - spytał gdy weszła do domu.
- Tak, lekarze chcą amputować mu obie nogi bo on przecież nic nie czuje - rzuciła ironicznie i zaczęła parzyć sobie herbatę. - Nie wiem co mogę zrobić żeby mu pomóc, widzę w jego oczach, że cierpi, że prosi woła mnie o pomoc, ale ja nie potrafię mu pomóc...
- Alice... Długo nad tym myślałem odkąd go zobaczyłem - zaczął chłopak. Nie bardzo wiedział jak zacząć ten temat. - Myślałem, myślałem i wkońcu stwierdziłem, że postaram się wejść w jego sen i uśmierzyć jego ból...
- CO!? Uważasz, że potrafisz? - zapytała podekscytowana.
- Nie wiem sam, ale skoro byłem już w śnie ojczyma, a niedawno matki to chyba potrafiłbym też wejść w sen Gregor'a. To będzie trudne, ale postaram się mu pomóc, wam pomóc...
- Jesteś kochany...
W niedzielę Damien postanowił, że spróbuje wejść w sen ojca Alice. Po południu udali się do Szpitala St. Lukas'a w Wille City. Chłopak był bardzo zdenerwowany aż Alice chciała się wykonać, ale on powiedział, że chociaż spróbuje. Weszli do sali obok gdzie leżał Gregor. Damien położył się na łóżku, uznał, że tak będzie najlepiej...
- Co on lubi? - spytał.
- No nie wiem - Alice zastanowiła się chwilę. - Już wiem! Uwielbia muzykę klasyczną, Piątą Symfonię Beethovena...
- Ok - powiedział Damien i zamknął oczy.
Przez chwilę myślał, że mu się nie uda, lecz wpadł w ten trans. Zesztywniał, a jego oczy zrobiły się białe. Biegł znów tym samym korytarzem, na podłodze był już inny wzór. Inny kod. Biegł, biegł i gdy prawie już odszyfrował kod spadł. Przed nim na szpitalnym łóżku leżał Gregor. Słyszał jego krzyk aż zasłonił sobie uszy by nie ogłuchnąć. Podszedł trochę w kierunku mężczyzny, przestał zasłaniać uszy bo to nic nie dało. Jego ból, jego krzyk omal co nie zabił chłopaka. Podszedł bliżej i zobaczył, że ból nie jest spowodowany przez wypadek. Wokół łóżka wyczuł krąg bólu, przejął go, zniwelował go. Mężczyzna przestał krzyczeć, leżał i oddychał spowodnie. Damien mocno skupił się na orkiestrze, którą widział w operze. Po chwili obok łóżka pojawili się muzycy., którzy zaczęli grać Piątą Symfonię Beethovena. Melodia odbijała się po pomieszczeniu, chłopak zauważył, że Gregor uśmiechnął się. Udało się, lecz nagle muzyczny przestali grać, i odeszli od swych instrumentów. Popatrzyli się na chłopaka, a potem na Gregor'a. Nagle wszyscy zamienili się w zjawy i polecieli w stronę mężczyzny. Gregor zaczął wyć z bólu...
Damien otworzył oczy, był cały spocony, nie wiedział co się dzieje, jedyne co usłyszał to krzyk ojca Alice i trzask zamykanych drzwi, którymi wybiegła dziewczyna. Chłopak zaklął i wybiegł ze łzami ze szpitala. Nie wiedział co robić, usiadł na ławce przed budynkiem i zapłakał. Po chwili znalazła się przy nim Alice.
- Sprawiłem mu jeszcze większy ból - powiedział przez łzy.
- Damien...
- Było wszystko OK, ale potem Ci muzycy zmienili się w zjawy i zaatakowali twojego ojca, ja go zraniłem...
- Damien, nie oskarżam ciebie, zrobiłeś co mogłeś, może tak ma być...
- Nie ma tak być, jego ból, nie jest już spowodowany wypadkiem, ktoś rzucił na niego urok...
To były ostatnie słowa chłopaka nim zapadł się w ciemność.
Obudził się w starym salonie, napewno nie był w domu Alice czy swoim. Spróbował się podnieść, ale nagle jego głowa eksplodowała bólem znikąd...
- Kurwa - zaklął.
- Leż - usłyszał głos. Napewno należał do kobiety, lecz nie do Alice. - Dotknąłeś uroku rzuconego na Gregor'a, zaatakował ciebie i osłabił. Straciłeś panowanie, a urok wciąż działał, stąd te zjawy...
Głos był miły i przyjemny. Chłopak z wielkim trudem przekręcił się na bok i ujrzał przed sobą niewielką starszą kobietę. Miała długie blond włosy i zielone oczy, takie same jak on.
- Kim jesteś? - zapytał.
- Margot Wedirha - przedstawiła się kobieta. Po chwili Damien ją poznał...
- Ciocia - powiedział. - Co ja tutaj robię?
- Akurat byłam w szpitalu u Gregor'a, i chcąc nie chcąc widziałem całe zajście. Byłeś wspaniały, przejąłeś urok na siebie. Nieświadomie, ale przejąłeś i prawie ci się udało...
- Zraniłem go..
- Pomogłeś mu o wiele bardziej niż ci wszyscy lekarze. Uroku nie da się ot tak zniszczyć, co prawda tylko Władca Snów to potrafi, ale...
- Powinienem być lepszy...
- Damien, omalże nie zginąłeś, ojciec Alice został zaatakowany bardzo mrocznym urokiem, stąd twój odlot...
- Ile czasu mnie nie było?
- Prawie trzy dni - powiedziała Margot.
- Co!?
- Alice przychodziła codziennie, to wspaniała dziewczyna, taka sama jak Gregor.
- Znałaś jej ojca? - spytał się chłopak.
- Na wszystkie twoje pytania obiecuje odpowiedzieć później, jak twój stan się poprawi...
Alice zamknęła kwiaciarnię i weszła do domu. Łzy naszły jej do oczu gdy spojrzała na salon, gdzie znalazła martwą matkę. Ostatnio tyle się wydarzyło. Śmierć matki, ojciec wybudził się z śpiączki, a teraz Damien odleciał. Podeszła do zielonej sofy i usiadła na podłodze. Mimowolnie dotknęła podłogi, tam gdzie leżała jej mama drewno było ciągle...ciepłe. Wtedy Alice dostała wizji...
Przeczytane :)))
OdpowiedzUsuńRozdział jak dla mnie krótki, no ale nie można mieć wszystkiego co się chce :p.
Ta czcionka...grrr xD
Alice....mam nadzieje, że wszytko sb uświadomi jak najszybciej.
Damien....biedny, chciał tylko pomóc a sam ,,ucierpiał,,.
Rozdział tak wgl to fajnie przedstawiony, ciekawy.
Ali :*
Tak napiszę, że jak przeglądałam komentarze z wcześniejszego rozdziału, to załamałam się, jak jedna dziewczyna napisała, że jest ZA MAŁO OBRAZKÓW. Załamka totalna. :-(
OdpowiedzUsuńA tak jeszcze do pierwszego rozdziału, to strasznie pędzisz z akcją. Tu on wstaje, tu jest w śnie ojca, tu nagle umiera matka Alice, i wreszcie tu dziewczynie pojawia się znak. Nie sądzisz, że to dość dużo jak na pierwszy rozdział, który pewnie nawet nie przekracza dwóch stron w Wordzie czy innym programie? Za mało opisów!
- Na tym etapie nie możemy wiele stwierdzić, Gregor nie jest z nami w pełni. Wybudził się, ale nie wiem czy... < tak? a stwierdza już, że trzeba mu amputować nogi? Jakiś nieporadny ten lekarz.
W drugim rozdziale też pędzisz z akcją, OKROPNIE PĘDZISZ, człowieku, zluzuj i zwolnij, bo się jeszcze kiedyś potkniesz na tym. Zabraknie Ci pomysłów i co? Będziesz zwalać na brak weny. Rozplanuj to sobie jakoś.
Przy okazji kończenie w taki sposób jest po prostu... denne. Na przyszłość staraj się tak nie robić, bardzo bym prosiła. :-)
No nie wiem, czemu ludzie narzekają na czcionkę. Czy tylko u mnie jest ona wystarczająco duża?
Co do błędów, to masz ich sporo. Ortograficzne, stylistyczne, interpunkcyjne, a przede wszystkim LOGICZNE. Leżysz na logice, niestety. Hm... Twoje napewno pisze się na pewno. Zapamiętaj. ^^
Polecam Ci także z przeczytaniem kilku artykułów (a nawet wystarczy Ci jeden) na temat zapisów dialogów, akapitów itp. Stronka prosteprzecinki.pl też byłaby dla Ciebie bardzo pomocna.
No i Damien z Alice są parą? Głupie pytanie, raczej tak. :-) Przedstaw ich jakoś lepiej, bo jak na razie charakterków nie mają. Alice jest taką trochę rasową Mary Sue... Hmm, co do postaci to również możesz przedstawić ojca dziewczyny, opisać jaka była jej matka itp. Ale to, oczywiście, jeżeli będziesz chcieć. Do niczego nie zmuszam, ale fajna byłaby to przerwa od pędzącej akcji.
Ponarzekałam, bo jak na razie pochwalić tu nie mam czego. A, nie, mam! Nadal twierdzę, że te Dary Khyrezisa są po prostu świetne, świetny pomysł. Gorzej z przedstawieniem ich... cóż. ^-^ Praktyka czyni mistrza, tak? ;-) Trzymam kciuki i mam nadzieję, że dostosujesz się do moich rad chociaż w malutkim stopniu. Czekam na kolejny rozdział.
PS przepraszam, że tak piszę, ale następnym razem nie odpowiadaj na moje komentarze w postach na głównej stronie (na moim blogu), od tego służy spamownik. ;-]
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ^-^
W końcu ktoś, kto pisze dłuższe komentarze niż ja (może nie w tym bogu ale ogólnie) :)
OdpowiedzUsuńNiestety muszę zgodzić się z przedmówczynią, bardzo duża ilość błędów :(
Mam wrażenie, że piszesz wszystko na kolanie, na szybko?
Postaraj się tak zorganizować czas, żeby napisany tekst przeczytać na drugi dzień, a dopiero potem wrzucić na bloga.
Treść jest naprawdę ciekawa i to dla niej wracam tutaj:) Jestem bardzo ciekawa dalszych losów i mam nadzieję, że te uwagi (w dobrej wierze) nie zniechęcą Cie do pisania.
Jeszcze jedna kwestia do wyjaśnienie DLA IRREPRESSIBLE - wydaje mi się, oni nie są parą tylko przyjaciółmi - aczkolwiek wyczuwam tutaj przyszły romans:)
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny rozdział;)
http://nadziewiatympietrze.blogspot.com/
Cóż, po części zgadzam się z opisami powyżej ale też, bez przesady. Proszę wyluzować. Nie jest łatwo napisać opowiadanie. Ja sama mam wiele problemów, według nauczycielki z ortografią i stylistyką leże, ale za to logiczne myślenie mam xD. Można i tak.
OdpowiedzUsuńWracając do rozdziału, opisów rzeczywiście, jest za mało! Czcionka tak czy siak dla mnie jest za mała =.=. opis charakterów też by się przydał.
Pozdrawiam Justyna B
Nie sądzie aby ktokolwiek chciał tutaj autora urazić. To są raczej sugestie i blogowa pomoc, aby naprawdę ciekawą treść nie przyćmiewały małe niedociągnięcia. Myślę, że to tylko kwestia czasu, kiedy te opisy staną się perfekcyjne;) Wystarczy poświęcenie chwili na ponowne przeczytanie swojego wpisy i przepuszczenie go np przez jakąś sprytną stronę do sprawdzania błędów.
UsuńJak ktoś jest zainteresowany, chętnie polecę takie ;)
Pozdrawiam
nadziewiatympietrze.blogspot.com